piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 8


To już 8 rozdział, szybko zleciało heh. Jak wrażenia po docinku TVD? Mnie osobiście podobał się odcinek jak każdy! No i wreszcie była Klaroline <33
Jak będziecie czytać to przesłuchajcie sobie http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=yJWkkUt-z34&feature=endscreen
_______________________________________________________________________________

Usiadłam pod drzwiami domu Bonnie. Siedziałam w samej bieliźnie, płacząc. Na myśl przychodziły mi same najgorsze rzeczy.. Brak zaufania Eleny…, śmierć Tylera odejście Klausa i teraz to… Nie potrafiłam jeszcze o  tym mówić. To było zbyt skomplikowane … zbyt bolesne..
-Caroline? Co ty tutaj  robisz? –zapytala wychodząc z mieszkania.
-Ja…  już ide …
-Caroline zwariowałaś, jak  ty wyglądasz….mój boże.. –przytuliła mnie
Weszłyśmy do środka i poszłyśmy do sypialni Bonnie. Była tam Elena.
-Caroline? Co ci się stało?-podbiegla do mnie z płaczem, przytualjac mnie.
Odepchnęłam ją. Chyba zbyt mocno uderzyła o ścianę.
-Przepraszam! Ja nie mogę…
Wyszłam z pokoju. Za mną pobiegła Bonnie.
-Caroline o co chodzi?
-Nie chce z nią rozmawiać..
Bonnie spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Dobrze już dobrze.. porozmawiam z nią. Ale nie teraz..
- Spokojnie .. Caroline chodź porozmawiamy..
Kiwnęłam ze łzami w oczach na znak że się zgadzam. Weszłyśmy ponownie do sypialni Bonnie. Usiadłyśmy na łóżku.
-Ja.. skoro chcesz  wyjdę..
-Możesz zostać Eleno..
-Caroline, powiesz nam co się stało? – dopytywała Bonnie.
-Nie wiem czy chce o tym rozmawiać..
-Klaus! To on ci to zrobił? –pytała zdenerwowana
-Nie..to nie on. To Koll..
-Co on do cholery… Caroline błagam powiedz że było ci gorąco i tylko dlatego jesteś w bieliźnie.
-Nie… dziewczyny .. on chciał mnie .. chciał mnie zgwałcić..
Wybuchnęłam płaczem.. Potrzebowałam tego.. potrzebowałam przyjaciółek.
-Caroline będzie dobrze, słyszysz? Zapomnisz o tej gnidzie. Pomożemy ci, nigdy cie nie zostawimy. – upewniała mnie Elena.
-Elena.. Bonnie dziękuje wam… ale wy chyba mnie nie rozumiecie.. no może ty Bonnie..
Straciłam Tylera… mama nie akceptuje tego kim jestem , ty Eleno masz Stefana i Damona.
-I mam was! Za co dziękuje  każdego dnia. Już zapomniałaś o moich rodzicach?
-Caroline, posłuchaj kocham was jak siostry. Tylko wy mi zostałyście.. babcia nie żyje mama znowu odeszła..
-Przepraszam was, naprawdę przepraszam jeśli kiedykolwiek sprawiłam wam ból tym że jestem ze Stefanem.. ale nasze życie się zmieniło.. Ty jesteś wampirem Caroline, Bonnie potężną wiedźmą, a ja stałam się silniejszą dziewczyną, która nie wie czego chce. Przepraszam was, że musicie nadstawiać ciągle za mnie karki..
Zaczęłyśmy płakać jak bobry.. Każda mówiła to co myślała , tak dawno ze sobą szczerze nie rozmawiałyśmy.. Nawet nie wiedziałyśmy kiedy padłyśmy ze zmęczenia.

Obudziłam się, obok mnie była tylko Bonnie. Nagle poczułam unoszący się zapach smażonych naleśników. Obudziłam Elene i zeszłyśmy na dół.
-Jak za starych dobrych czasów –powiedziałam przeciągając się.
-Owszem, która wskoczy po dżem?
-Może pójdziemy obydwie?-zaproponowałam.
-Jasne-Elena uśmiechnęła się  i złapała mnie za ramię.
Poszłyśmy się odświeżyć i po 15 minutach ruszyłyśmy do sklepu.
Szłyśmy gadając o starych czasach , wspominając jak Elena była z Mattem, a  ja uganiałam się za każdym nowym przystojniakiem. Nawet nie zauważyłyśmy jak szybko doszłyśmy do sklepu. Kupiłyśmy dżem i ruszyłyśmy do Bonnie. Po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
-Mamo , hej..
-Caroline  gdzie jesteś? Martwiłam się o Ciebie!
-Spokojnie.. nocowałam u Bonnie razem z Eleną.
-Dzień dobry pani Forbes – wykrzyczała do telefonu Elena.
-Pozdrów dziewczyny i wracaj do domu. Mamy niespodziewanego gościa. Lepiej żebyś przyszła.
-Dobrze.. będę za 10 min.
Kto to mógł być? Może to Koll? Bałam się wracać do domu.. Postanowiłam zabrać ze sobą Elene..
-Elena..  słyszałaś co mówiła moja mama. Boję się iść  tam sama, a jak  to będzie on …
-nie ma sprawy załatwimy to i wrócimy do Bonnie na naleśniki, co ty na to?
-Wchodzę w  to.- powiedziałam z uśmiechem.
Zadzwoniłyśmy do Bonnie i wprowadziłyśmy ją w tajniki naszego planu. Zgodziła się, choć nie chętnie. Po kilku minutach byłyśmy przed moim domem. Otworzyłam drzwi..
Stałam jak mur.. To był on..
-Witaj Caroline! – powiedział obojętnie.
Tak to był on, Klaus wrócił! Nareszcie! Minęło zarazem kilka dni, a tyle się już zmieniło. Miałam chęć rzucić się mu w ramiona, ale blokowała mnie moja mama i przyjaciółka, które o niczym nie wiedziały.
-Witaj. Możecie zostawić nas samych.. proszę.
-Caroline.. – spojrzała na mnie ze strachem Elena.
-Spokojnie, nic mi się nie stanie. Proszę idźcie.
-Kochanie, ja i  tak wychodzę do pracy. Eleno podrzucić cię?
-Dziękuje z przyjemnością.-powiedziała po czym wyszły szeptając na nasz  temat. Drzwi zamknęły się. Nie wiedziałam co zrobić , trochę głupio  było mi się rzucić na niego i powiedzieć że  tęskniłam, tylko bym się wygłupiła.
-Gdzie byłeś? Dlaczego mnie tam zostawiłeś?
-Już dobrze, nigdzie już się nie  wybieram, nie bój się.
-Wcale się nie bałam – powiedziałam z skrzyżowanymi rękoma.
Podszedł do mnie dotykając swoją ręką mojego serca.
-Oj chyba kłamiesz, serce bije ci jak szalone.
Odsunęłam się gwałtownie nie chciałam żeby ktokolwiek mnie dotykał.
-Caroline? Spokojnie jesteśmy sami. Coś się stało?- spojrzał podejrzanie.
Rzuciłam się w jego ramiona  przytulając się do jego torsu.

Klaus:
Nie spodziewałem się takiego zachowania ze strony mojej ukochanej. Jednak było coś nie tak. Coś się stało.. Poczułem jak serce Caroline przyśpiesza z każdą chwilą kiedy się do mnie przytulała. Byłem szczęśliwy , lecz czułem że Caroline nie jest. Poczułem jak jej łzy spływają po moim torsie.
-Hej.. spójrz na mnie – powiedziałem. Caroline spojrzała w moje oczy zapłakana.
Co się stało kochana? –zapytałem spokojnie.
-To Kol…on..
-Co ci zrobił? Skrzywdził Cie?
Caroline tylko kwinęła głową , pogrążając się  bardziej w płaczu.
-Nie płacz, proszę cie. Zajmę się nim później..
Przytuliłem ją mocniej do siebie. Postanowiłem ją pocałować. Podniosłem jej głowę dotykając podbródka i stało się. Złożyłem na jej wargach delikatny pocałunek. Nie chciałem być nachalny. Pragnąłem tego tęskniłem za jej dotykiem, smakiem ust, zapachem jej włosów.
Musiałem wrócić. Wiedziałem że czarownica nie będzie z  tego powodu zadowolona, lecz ja nie potrafiłem przestać myśleć o Caroline. Stała się moim całym światem. Tam gdzie ona musiałem być i ja. Musiałem sprawić aby zaczęła się znowu uśmiechać. Nie znosiłem kiedy była smutna. Wiele razy do tego doprowadziłem i  tak cholernie tego żałowałem.
-Klaus, dlaczego ty jesteś dla mnie taki…chciałeś mnie wcześniej zabić a teraz?
Teraz stajesz się moim wybawcą..
-Może to nie odpowiedni moment…ale chciałem ci coś powiedzieć.
-Słucham..
-Caroline odkąd Cie poznałem , odrzucałaś mnie. Na początku się tobą bawiłem, miałem cie za ładną pustą blondyneczke. Wiem że to źle brzmi, ale  tak było. Jednak zobaczyłem w tobie drugie wnętrze, kiedy rozmawialiśmy tamtego wieczoru na balu. Zobaczyłem że jesteś inna.
Zafascynowałaś mnie. Byłaś inna niż wszystkie kobiety jakie kiedykolwiek poznałem.Wiem, wiem powiesz że poznalem ich tysiące, a nawet miliony,że to nie możliwe abym żadnej odpowiedniej nie znalazł. Lecz chyba tylko ty mnie przyciągasz. Nigdy żadna mi się nie opierała. Ty masz coś wyjątkowego. Staram się to odkryć od dawna jednak nie dawałaś mi szansy. Caroline.. czy jesteś w stanie mi zaufać?
-Klaus… ja nie chce ci ufać, ale to robię..nie powinnam tutaj z toba przebywać jednak przytulam się do Ciebie, powinnam cie dawno zabić, ale nie mogę.. Nie tylko ze względów oczywistych. Ja cie po prostu Kocham Nik.. i nie potrafię zagłuszyć tego uczucia.

Caroline:
Wreszcie to powiedziałam.. sama nie wiedziałam czemu? Czy na pewno to uczucie to miłość?
Raz się żyje.. chociaż ja chyba całą wieczność. Okazywał mi  tyle troski, był kiedy potrzebowałam wsparcia. Dlaczego nie dać mu szansy? Doskonale wiedziałam ile krzywd wyrządził  w swoim życiu.. jednak każdy popełnia  błędy. Postanowiłam mu wybaczyć.
-Nic nie powiesz?- wyszeptałam.
-Wolę czyny.- powiedział poczym namiętnie mnie pocałował. Znaleźliśmy się w mojej sypialni. Klaus objął mnie w tali, patrzył mi głęboko w oczy. Czułam się jak nowonarodzona. Jakbym dostała wymarzony prezent pod choinkę. Niezniszczalny prezent. Zupełnie zapomniałam o rzeczywistości. Teraz liczyła się tylko ta chwila. Chciałam aby trwała wiecznie.
-Kochana, jakieś pomysły na dzisiejszy wieczór?
-O kurczę, zupełnie zapomniałam… Byłam umówiona z dziewczynami..
-Chciałbym cię zatrzymywać , ale nie mogę. Skoro byłaś z nimi umówiona to uciekaj.
-Nie chce..- popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-Nie marudź, tylko idź. Przyjaciele są ważni w życiu. Spotkamy się jutro.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Nie miałam ochoty na wyjście do Bonnie, więc zadzwoniłam do nich i poprosiłam aby one przyszły do mnie. W końcu chyba nadszedł czas aby dowiedziały się o Klausie…

4 komentarze:

  1. moja droga sis ; d xd
    to było zajebiste jak zwykle i czekam na więcej. ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpłakałam się! Rozdział świetny! Koll jest jebnięty! Mam nadzieję, że się go jakoś pozbędziesz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Esme spokojnie,będzie już coraz lepiej, obiecuję Koll dostanie nauczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Ale fajnie, że Caroline przyznała, że go kocha.... Och, nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!

    OdpowiedzUsuń