piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 2


Weszłyśmy do środka. Bonnie poszła do  kuchni aby zrobić herbate, a ja usiadłam wygodnie na kanapie i czekałam na przyjaciółkę. Stresowałam się , coś złego działo się z moim chłopakiem . Teraz zaczęłam się martwić , kojarzyć pewne fakty. Uświadomiłam sobie że zaniedbałam Tylera. Dzisiaj  tak nagle wybiegł , a ja nawet nie próbowałam się z nim kontaktować.się. Jestem okropna , Tyler ma  problem, a ja dowiaduję się o tym od przyjaciółki . Czemu mi nie powiedział ? Nie ufa mi ?
Nagle weszła do salonu  Bonnie.
-Caroline posłuchaj , to co ci  teraz powiem może ci się nie spodobać.
-Bonnie nie owijaj w bawełne , chcę mieć to już za sobą .
-Dobrze,  jak wolisz. Dowiedziałam się od Klausa, że Tyler zaczął zabijać.. nie wierzyłam mu , do czasu kiedy zobaczyłam to na własne oczy.
-Co proszę ? Czekaj , czekaj … Po pierwsze co widziałaś ? Może to nie  był on. Po drugie od kiedy kumplujesz się z Klausem hę ?
-Caroline.. nie rób ze mnie idiotki  jeszcze poznaje Tylera.
-Nie odpowiedziałaś.. Czemu zadajesz się z Klausem ?-spojrzałam podejrzliwie
-Przyszedł do mnie . Myślisz, że chciałam z nim rozmawiać? Jednak kiedy powiedział że chodzi o ciebie ..
-Jak to o mnie ? Co on do cholery znowu ode mnie chce ? –zapytałam przerywając  Bonnie.
-Nie denerwuj się , najlepiej jak sam ci o tym powie . Nie będę go wyręczać.
-Zapowiada się ciekawy wieczór-powiedziałam i po chwili wyszłam ,kierując się w stronę domu Tylera.

Postanowiłam że się przejdę , musiałam sobie to jakoś poukładać w głowie. Teraz  przed oczami miałam tylko zakrwawione ręce Tylera z mojego snu . Może to  była jakaś poszlaka, ale od kiedy miewam prorocze sny ? Nie, to nie możliwe. Ktoś musiał  grzebać mi w myślach . KLAUS ! To na pewno ten  potwór! Byłam wściekła , co jak co, ale przesadził . Co to miało być ,chciał mnie zniechęcić do Tylera ?! No tak , przecież ciągle to robi. Non stop się wtrąca.
Nie ma takiego prawa! Nagle zmieniłam kierunek , ruszyłam w stronę domu pierwotnego.
Szczerze mówiąc  bałam się  i to cholernie , ale nie dam mu się bawić moim życiem!
Podbiegłam wampirzym tępem  do drzwi jego rezydencji. W drzwiach ukazała się Rebekah.
Musiała mnie usłyszeć i chyba ją zdenerwowałam. Ale nie obchodziło mnie to co  myśli. Miałam jeden cel dopaść Klausa..
-Ohh , jaki słodki widok . Mała zdenerwowana dziewczynka, czym sobie zasłużyłam na twoją wizytę?
Miałam chęć ją zakneblować. Nienawidziłam kiedy ktoś porównywał mnie do dzieci i robił ze mnie słodziutką bezbronna blondyneczkę .
-Nie przyszłam do Ciebie . Pozwól że  nie będę oglądała twojej szpetnej gęby , mam sprawę do załatwienia , więc łaskawie posuń swój tłusty tyłek i zejdź mi z drogi!   
Nawet nie wiedziałam kiedy ta psychopatka się na mnie  rzuciła. Przygwoździła mnie do ściany i zaczęła dusić. Nie miałam z nią szans , nie mogłam się nawet ruszyć. Byłam bezsilna.
Nagle ktoś ją powstrzymał . Zrobiło mi się ciemno przed oczami , nogi miałam jak z galarety.
Sama nie wiem czy to ze strachu , czy z bólu. Po kilku sekundach wróciłam do sobie i usłyszałam ten boski angielski akcent. Klaus kłócił się ze swoją siostrą.
-Rebekah , zwariowałaś? Mogłaś ją zabić ?-wykrzyczał
-Taki miałam zamiar. Nie bądź żałosny, co ci na niej zależy . Zwykła laleczka ,wszyscy się nią bawią. Zakończyłabym tylko jej marny żywot.. i ty nie musiałbys bazgrzeć tej szkarady.
-Bekah  zamknij się i wyjdź .
-Bo co może mnie zabijesz ?-zaczęła się lekceważąco śmiać.
Klaus zaczął się denerwować , jego twarz pociemniała i wysunął  kły. Rebekah upadła. Skręcił jej kark.
-Co ty zrobiłeś?-wykrzyczałam
-Przestań, przesadziła. Chciała cie  przed chwilą zabić ,a ty jej współczujesz? Caroline , jeszcze wiele musisz się nauczyć.
-Przestań prawić mi nauki . Mam Cie dość, i nie przyszlam  tutaj na pogawędki.
Słuchaj mnie  teraz uważnie ,przestań bawić się moimi myślami, nie masz prawa!
Rozumiesz ?!
-Caroline, naprawdę uważasz że  byłbym wstanie wkraść się do domu szeryfa ?-uśmiechnął się łobuziarsko.
-Nie rób ze mnie idiotki.
-Nie śmiałbym kochana . Tak pięknie wyglądasz kiedy się złościsz.-dodał.
-Jesteś  bezczelny.
-Caroline , wtargnęłaś do mojego domu , obraziłaś  moją siostrę , a teraz zarzucasz mi coś czego nie zrobiłem. I powiem ci coś, gdybym  był bezczelny  już dawno  byś stąd wyszła.

Zaniemówiłam . Było mi na prawdę głupio. Miał niestety rację. Co wkurzało mnie jeszcze  bardziej niż  fakt że to mógł nie  być on. Hmm  tylko kto ? Czyżby Bonnie mieszała mi w głowie ? Tyler ? Tak naprawdę każdy mógł być podejrzany.
Po chwili ciszy Klaus znowu przemówił.
-Teraz będzie lepiej jak pójdziesz, Rebekah zaraz dojdzie do siebie , a nie chce patrzeć na wasze przedstawienie, żegnaj.- powiedział z  nutką złości w głosie , pokazując ręką na drzwi.

Posłusznie wyszłam. Miałam dosyć dzisiejszego dnia . Marzyłam tylko o tym aby znaleźć się w swoim łóżku i zapomnieć o dzisiejszym zdarzeniu . Pobiegłam do domu. Miałam łapać już za klamkę, kiedy w drzwiach ukazała mi się moja  mama , chyba chciała wynieść śmieci bo trzymała w ręku jakiś worek.  Byłam pewna, że zacznie zaraz mnie  wypytywać o to co dzisiaj robiłam, nie miałam na to najmniejszej ochoty. Spojrzałam na nią bez słowa i poszłam do swojego pokoju. Miałam nadzieje, że odpuści. Rzeczywiście  tak  było , dała mi dzisiaj spokój. Weszłam do swojego pokoju  i udałam się w stronę  łazienki. Wykąpałam się, zmyłam makijaż i byłam gotowa do snu. Nagle dostałam sms-a od Eleny.

„Cześć Car, jak ci minął dzień ? Przykro mi że go z wami nie spędziłam , ale wiesz choroba nie wybieraJ

Rzeczywiście  choroba nie wybiera , ale Salvatorowie i owszem . Nie miałam chęci nawet napisać  jej co się  wydarzyło. Zazwyczaj to ona wiedziała wszystko przed Bonnie , ale tym razem postanowiłam jej nie mówić. Zaczęłam zauważać  , że tak naprawdę nie liczę się dla niej. Po co mnie okłamywała? Przecież ja  bym zrozumiała.. Potrafię się nią dzielić , ale ona chyba tego nie chce . Wiedziałam , że napisala z  grzeczności tego sms-a .Zawsze  tak robi  , po prostu  zżera ją sumienie .  Postanowiłam jej nie odpisywać. Skoro zaczynamy  brnąć w kłamstwa … powiem  że już spałam ..

Następnego ranka szybko wstałam  ubrałam się i ruszyłam w stronę szpitala. Brakowało mi krwi . Heh..  te moje charytatywne schadzki. Zawsze mnie to bawiło , oddawałam krew Meredith w ramach leczenia pacjentów, a w nagrodę dostawałam ludzką.Świetny układ, co nie ?
Przed wyjściem Meredith mnie zatrzymała  i wzięła na stronę.
-Caroline musimy porozmawiać.Ostatnio do szpitala przyjmuję coraz więcej ludzi z nadgryzionymi tętnicami . Możesz mi  to wyjaśnić?
-Meredith możesz być pewna, że nie jestem to ja, ani Salvatorowie.
-A więc kto?
-Nie mam pojęcia .. może pierwotni postanowili się zabawić. Przepraszam cię , ale teraz śpieszę się do Tylera . –uśmiechnęłam się i wyszłam .

Jesteś świetna Caroline …zaczynasz coraz lepiej kłamać.Super … dziękuje Eleno, że brnę coraz  bardziej w kłamstwa. Jednak …co miałam powiedzieć? Meredith nie martw się to tylko Tyler , a przy okazji nie masz chęci umrzeć? Tak …świetne wieści . Musiałam to przemilczeć. Szłam do Tylera, jednak postanowiłam  wpaść jeszcze do Grilla. Od czasu mojego dziwnego snu nie widziałam Matta. Chciałam sprawdzić co u niego.
-Cześć Caroline-usłyszałam wchodząc  do baru.
-Matt ! Super Cię widzieć .-powiedziałam z uśmiechem.
-To co Car , to co zwykle ? – puścił mi oczko.
-W zasadzie … ok. masz  racje nalej mi whisky.
-Jak leci Caroline ? Coś kiepsko wyglądasz .
-I tak się czuję.- westchnęłam.
Nagle do baru wszedł  Tyler. Szczęśliwy jak nigdy . Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek .
-Cześć kochanie , pijesz przed południem ? No no , to już jest alkoholizm  ,Caroline .-zaśmiał się .
-Tyler przestań, dobrze ? Matt , ja uciekam, pa.-krzyknęłam do Matta obsługującego  klientów.

Wyszłam z baru z  myślą ,że Tyler  wyjdzie za mną i porozmawiamy. Miałam racje. Miałam już łapać taksówkę , kiedy  Tyler  wymówił moję imię.
-Kotku , co tak uciekasz?
-Kto tu ucieka.?!  To ty wczoraj zniknąłeś,nie wiadomo kiedy i nawet nie raczyłeś napisać co się z  tobą dzieje.
-To mówię  teraz.Wszystko w porządku, możemy wrócić do Grilla?
-Nie bądź śmieszny.Tyler wiem co się z  tobą dzieje, nie udawaj.
-Co?Co Ty niby wiesz, daj sobie spokój Caroline .-powiedział zdenerwowany.
-A jak nie przestane, to co? Zabijesz mnie jak swoje ofiary! Co, zdziwiony?
 -Caroline, to nie tak ..
-A jak? Powiedz jak do cholery?! Może sądzisz, że nie ma o czym rozmawiać?
-Nie, po prostu..
-Zamknij się i słuchaj mnie uważnie Tyler. -podniosłam głos.
Czułam, że poczuł się głupio. Złapałam go za ręce i powiedziałam:
-Tyler ja chce ci pomóc. Wyjdziesz z  tego, rozumiesz? Musisz  tylko tego chcieć, uwierzyć w siebie .
Nagle zobaczyłam w oczach Tylera nienawiść. Tak.. nienawiść do mnie.
-Teraz ty mnie posłuchaj, nie chce twojej łaski , czy jak Ty to nazywasz”pomocą” .
Ja nic od Ciebie nie chce i nic nie wymagam , więc daj mi święty spokój i zajmij się własnym życiem zamiast martwić się moim .
Zabolało mnie  to .. właśnie powiedział że nic dla niego nie znaczę!
Szarpnął mną mówiąc:
-Nie wyraziłem się jasno?Wynocha !
Jego twarz pociemniała , wysunął kły  i warknął na mnie .
Przeraziłam się ,ale postanowiłam o niego dalej walczyć.
-Tyler , nie zostawie cie , choćby nie wiem co powiesz!
-Już dawno miałem to skończyć Caroline , nie łudź się .
W oczach zebrały mi się łzy, chciałam się zapaść pod ziemie ..

_________________________________________________________________________________

Nieco dłuższy niż poprzedni :) Komentarze mile widziane :)  Gdybyście mieli jakieś pytania piszcie .
womeninblood@gmail..com 

3 komentarze:

  1. Podoba mi się. Dużo lepiej napisany, chociaż tak jak mówiłam- uważaj na te przecinki, kropki i wykrzykniki. Dużo estetyczniej gdy zaczęły się dialogi. Jeśli chcesz ubarwić swoje opowiadanie, dodawaj subtelne opisy tego co ich otacza, ich uczuć itp.;) oczywiście to nie jest konieczne, zrobisz jak chcesz, tylko taka moja mała rada;) ale podoba mi się, czytam dalej;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno z nie wielu historii i Caroline i Klaus'e, która mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń