Weszłyśmy do środka. Bonnie poszła do kuchni aby zrobić herbate, a ja usiadłam
wygodnie na kanapie i czekałam na przyjaciółkę. Stresowałam się , coś złego
działo się z moim chłopakiem . Teraz zaczęłam się martwić , kojarzyć pewne
fakty. Uświadomiłam sobie że zaniedbałam Tylera. Dzisiaj tak nagle wybiegł , a ja nawet nie próbowałam
się z nim kontaktować.się. Jestem okropna , Tyler ma problem, a ja dowiaduję się o tym od
przyjaciółki . Czemu mi nie powiedział ? Nie ufa mi ?
Nagle weszła do salonu
Bonnie.
-Caroline posłuchaj , to co ci teraz powiem może ci się nie spodobać.
-Bonnie nie owijaj w bawełne , chcę mieć to już za sobą .
-Dobrze, jak wolisz.
Dowiedziałam się od Klausa, że Tyler zaczął zabijać.. nie wierzyłam mu , do
czasu kiedy zobaczyłam to na własne oczy.
-Co proszę ? Czekaj , czekaj … Po pierwsze co widziałaś ?
Może to nie był on. Po drugie od kiedy
kumplujesz się z Klausem hę ?
-Caroline.. nie rób ze mnie idiotki jeszcze poznaje Tylera.
-Nie odpowiedziałaś.. Czemu zadajesz się z Klausem
?-spojrzałam podejrzliwie
-Przyszedł do mnie . Myślisz, że chciałam z nim rozmawiać?
Jednak kiedy powiedział że chodzi o ciebie ..
-Jak to o mnie ? Co on do cholery znowu ode mnie chce ? –zapytałam
przerywając Bonnie.
-Nie denerwuj się , najlepiej jak sam ci o tym powie . Nie
będę go wyręczać.
-Zapowiada się ciekawy wieczór-powiedziałam i po chwili
wyszłam ,kierując się w stronę domu Tylera.
Postanowiłam że się przejdę , musiałam sobie to jakoś
poukładać w głowie. Teraz przed oczami
miałam tylko zakrwawione ręce Tylera z mojego snu . Może to była jakaś poszlaka, ale od kiedy miewam
prorocze sny ? Nie, to nie możliwe. Ktoś musiał
grzebać mi w myślach . KLAUS ! To na pewno ten potwór! Byłam wściekła , co jak co, ale
przesadził . Co to miało być ,chciał mnie zniechęcić do Tylera ?! No tak ,
przecież ciągle to robi. Non stop się wtrąca.
Nie ma takiego prawa! Nagle zmieniłam kierunek , ruszyłam w
stronę domu pierwotnego.
Szczerze mówiąc bałam
się i to cholernie , ale nie dam mu się
bawić moim życiem!
Podbiegłam wampirzym tępem
do drzwi jego rezydencji. W drzwiach ukazała się Rebekah.
Musiała mnie usłyszeć i chyba ją zdenerwowałam. Ale nie
obchodziło mnie to co myśli. Miałam
jeden cel dopaść Klausa..
-Ohh , jaki słodki widok . Mała zdenerwowana dziewczynka,
czym sobie zasłużyłam na twoją wizytę?
Miałam chęć ją zakneblować. Nienawidziłam kiedy ktoś
porównywał mnie do dzieci i robił ze mnie słodziutką bezbronna blondyneczkę .
-Nie przyszłam do Ciebie . Pozwól że nie będę oglądała twojej szpetnej gęby , mam
sprawę do załatwienia , więc łaskawie posuń swój tłusty tyłek i zejdź mi z
drogi!
Nawet nie wiedziałam kiedy ta psychopatka się na mnie rzuciła. Przygwoździła mnie do ściany i
zaczęła dusić. Nie miałam z nią szans , nie mogłam się nawet ruszyć. Byłam
bezsilna.
Nagle ktoś ją powstrzymał . Zrobiło mi się ciemno przed
oczami , nogi miałam jak z galarety.
Sama nie wiem czy to ze strachu , czy z bólu. Po kilku
sekundach wróciłam do sobie i usłyszałam ten boski angielski akcent. Klaus
kłócił się ze swoją siostrą.
-Rebekah , zwariowałaś? Mogłaś ją zabić ?-wykrzyczał
-Taki miałam zamiar. Nie bądź żałosny, co ci na niej zależy
. Zwykła laleczka ,wszyscy się nią bawią. Zakończyłabym tylko jej marny żywot..
i ty nie musiałbys bazgrzeć tej szkarady.
-Bekah zamknij się i
wyjdź .
-Bo co może mnie zabijesz ?-zaczęła się lekceważąco śmiać.
Klaus zaczął się denerwować , jego twarz pociemniała i
wysunął kły. Rebekah upadła. Skręcił jej
kark.
-Co ty zrobiłeś?-wykrzyczałam
-Przestań, przesadziła. Chciała cie przed chwilą zabić ,a ty jej współczujesz?
Caroline , jeszcze wiele musisz się nauczyć.
-Przestań prawić mi nauki . Mam Cie dość, i nie
przyszlam tutaj na pogawędki.
Słuchaj mnie teraz
uważnie ,przestań bawić się moimi myślami, nie masz prawa!
Rozumiesz ?!
-Caroline, naprawdę uważasz że byłbym wstanie wkraść się do domu szeryfa
?-uśmiechnął się łobuziarsko.
-Nie rób ze mnie idiotki.
-Nie śmiałbym kochana . Tak pięknie wyglądasz kiedy się
złościsz.-dodał.
-Jesteś bezczelny.
-Caroline , wtargnęłaś do mojego domu , obraziłaś moją siostrę , a teraz zarzucasz mi coś czego
nie zrobiłem. I powiem ci coś, gdybym
był bezczelny już dawno byś stąd wyszła.
Zaniemówiłam . Było mi na prawdę głupio. Miał niestety
rację. Co wkurzało mnie jeszcze bardziej
niż fakt że to mógł nie być on. Hmm
tylko kto ? Czyżby Bonnie mieszała mi w głowie ? Tyler ? Tak naprawdę
każdy mógł być podejrzany.
Po chwili ciszy Klaus znowu przemówił.
-Teraz będzie lepiej jak pójdziesz, Rebekah zaraz dojdzie do
siebie , a nie chce patrzeć na wasze przedstawienie, żegnaj.- powiedział z nutką złości w głosie , pokazując ręką na
drzwi.
Posłusznie wyszłam. Miałam dosyć dzisiejszego dnia .
Marzyłam tylko o tym aby znaleźć się w swoim łóżku i zapomnieć o dzisiejszym zdarzeniu
. Pobiegłam do domu. Miałam łapać już za klamkę, kiedy w drzwiach ukazała mi
się moja mama , chyba chciała wynieść
śmieci bo trzymała w ręku jakiś worek.
Byłam pewna, że zacznie zaraz mnie
wypytywać o to co dzisiaj robiłam, nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Spojrzałam na nią bez słowa i poszłam do swojego pokoju. Miałam nadzieje, że
odpuści. Rzeczywiście tak było , dała mi dzisiaj spokój. Weszłam do
swojego pokoju i udałam się w
stronę łazienki. Wykąpałam się, zmyłam makijaż
i byłam gotowa do snu. Nagle dostałam sms-a od Eleny.
„Cześć Car, jak ci
minął dzień ? Przykro mi że go z wami nie spędziłam , ale wiesz choroba nie
wybieraJ”
Rzeczywiście choroba nie
wybiera , ale Salvatorowie i owszem . Nie miałam chęci nawet napisać jej co się
wydarzyło. Zazwyczaj to ona wiedziała wszystko przed Bonnie , ale tym
razem postanowiłam jej nie mówić. Zaczęłam zauważać , że tak naprawdę nie liczę się dla niej. Po
co mnie okłamywała? Przecież ja bym
zrozumiała.. Potrafię się nią dzielić , ale ona chyba tego nie chce . Wiedziałam
, że napisala z grzeczności tego sms-a
.Zawsze tak robi , po prostu zżera ją sumienie . Postanowiłam jej nie odpisywać. Skoro
zaczynamy brnąć w kłamstwa … powiem że już spałam ..
Następnego ranka szybko wstałam ubrałam się i ruszyłam w stronę szpitala. Brakowało
mi krwi . Heh.. te moje charytatywne
schadzki. Zawsze mnie to bawiło , oddawałam krew Meredith w ramach leczenia pacjentów, a
w nagrodę dostawałam ludzką.Świetny układ, co nie ?
Przed wyjściem Meredith mnie zatrzymała i wzięła na stronę.
-Caroline musimy porozmawiać.Ostatnio do szpitala
przyjmuję coraz więcej ludzi z nadgryzionymi tętnicami . Możesz mi to wyjaśnić?
-Meredith możesz być pewna, że nie jestem to ja, ani
Salvatorowie.
-A więc kto?
-Nie mam pojęcia .. może pierwotni postanowili się zabawić. Przepraszam
cię , ale teraz śpieszę się do Tylera . –uśmiechnęłam się i wyszłam .
Jesteś świetna Caroline …zaczynasz coraz lepiej kłamać.Super
… dziękuje Eleno, że brnę coraz
bardziej w kłamstwa. Jednak …co
miałam powiedzieć? Meredith nie martw się to tylko Tyler , a przy okazji nie
masz chęci umrzeć? Tak …świetne wieści . Musiałam to przemilczeć.
Szłam do Tylera, jednak postanowiłam wpaść jeszcze do Grilla. Od czasu mojego
dziwnego snu nie widziałam Matta. Chciałam sprawdzić co u niego.
-Cześć Caroline-usłyszałam wchodząc do baru.
-Matt ! Super Cię widzieć .-powiedziałam z uśmiechem.
-To co Car , to co zwykle ? – puścił mi oczko.
-W zasadzie … ok. masz
racje nalej mi whisky.
-Jak leci Caroline ? Coś kiepsko wyglądasz .
-I tak się czuję.- westchnęłam.
Nagle do baru wszedł
Tyler. Szczęśliwy jak nigdy . Podszedł do mnie i dał mi buziaka w
policzek .
-Cześć kochanie , pijesz przed południem ? No no , to już
jest alkoholizm ,Caroline .-zaśmiał
się .
-Tyler przestań, dobrze ? Matt , ja uciekam, pa.-krzyknęłam do Matta obsługującego klientów.
Wyszłam z baru z
myślą ,że Tyler wyjdzie za mną i
porozmawiamy. Miałam racje. Miałam już łapać taksówkę , kiedy Tyler
wymówił moję imię.
-Kotku , co tak uciekasz?
-Kto tu ucieka.?! To
ty wczoraj zniknąłeś,nie wiadomo kiedy i nawet nie raczyłeś napisać co się
z tobą dzieje.
-To mówię teraz.Wszystko w porządku, możemy wrócić do Grilla?
-Nie bądź śmieszny.Tyler wiem co się z tobą dzieje, nie udawaj.
-Co?Co Ty niby wiesz, daj sobie spokój Caroline .-powiedział
zdenerwowany.
-A jak nie przestane, to co? Zabijesz mnie jak swoje ofiary! Co,
zdziwiony?
-Caroline, to nie tak ..
-A jak? Powiedz jak do cholery?! Może sądzisz, że nie ma o
czym rozmawiać?
-Nie, po prostu..
-Zamknij się i słuchaj mnie uważnie Tyler. -podniosłam głos.
Czułam, że poczuł się głupio. Złapałam go za ręce i
powiedziałam:
-Tyler ja chce ci pomóc. Wyjdziesz z tego, rozumiesz? Musisz tylko tego chcieć, uwierzyć w siebie .
Nagle zobaczyłam w oczach Tylera nienawiść. Tak.. nienawiść do
mnie.
-Teraz ty mnie posłuchaj, nie chce twojej łaski , czy jak Ty
to nazywasz”pomocą” .
Ja nic od Ciebie nie chce i nic nie wymagam , więc daj mi
święty spokój i zajmij się własnym życiem zamiast martwić się moim .
Zabolało mnie to ..
właśnie powiedział że nic dla niego nie znaczę!
Szarpnął mną mówiąc:
Szarpnął mną mówiąc:
-Nie wyraziłem się jasno?Wynocha !
Jego twarz pociemniała , wysunął kły i warknął na mnie .
Przeraziłam się ,ale postanowiłam o niego dalej walczyć.
-Tyler , nie zostawie cie , choćby nie wiem co powiesz!
W oczach zebrały mi się łzy, chciałam się zapaść pod ziemie ..
_________________________________________________________________________________
Nieco dłuższy niż poprzedni :) Komentarze mile widziane :) Gdybyście mieli jakieś pytania piszcie .
womeninblood@gmail..com
Podoba mi się. Dużo lepiej napisany, chociaż tak jak mówiłam- uważaj na te przecinki, kropki i wykrzykniki. Dużo estetyczniej gdy zaczęły się dialogi. Jeśli chcesz ubarwić swoje opowiadanie, dodawaj subtelne opisy tego co ich otacza, ich uczuć itp.;) oczywiście to nie jest konieczne, zrobisz jak chcesz, tylko taka moja mała rada;) ale podoba mi się, czytam dalej;)
OdpowiedzUsuńpięknie masz talent :)
OdpowiedzUsuńJedno z nie wielu historii i Caroline i Klaus'e, która mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuń