Miłego czytania :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Caroline:
Ból zadany przez pierwotną był na tyle silny, że zemdlałam.
Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam przed sobą Rebekah.
-Ubierz się nie mam zamiaru oglądać cię nago.
Rzuciła mi moje ubrania i wyszła.
Posłusznie się
ubrałam. Wiedziałam że nie mam szans na ucieczkę. Rozejrzałam się wokoło
byłam w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Zauważyłam okno zakryte kartonami.
Odsłoniłam je i poczułam jak płonie moje ciało. Nie miałam pierścienia. Uciekłam
w kąt, czekając na wyjaśnienia. Po chwili weszła Rebekah.
-Szukasz czegoś złotko ? –powiedziała z pogarda bawiąc się
moim pierścieniem.
Spojrzałam na nią marszcząc brwi. Była górą, a ja nie
mogłam ruszyć się z kąta.
Podeszła bliżej i
zaczęła spacerować wokół mnie..
-Wiesz naprawdę myślałam, że jesteś mądrzejsza. Nik dał ci
szanse ucieczki,a ty wolałaś zostać ze mną. Jak miło. Na pewno nie będziesz
żałowała. Dostarcze Ci wrażeń, słowo harcerza – powiedziała trzymając
dwa palce w górze.
-Skąd wiesz że pozwolił mi odejść?
-Myślisz że jestem głucha? Słyszałam to wychodząc z auta.
Nie ważne, koniec gadania.
Złapała mnie za nadgarstki i popchnęła na krzesło. Nie
opierałam się i tak nie dałabym rady się wyrwać. Miałam tylko nadzieje że zaraz ktoś po mnie
przyjdzie i nie będę musiała wysłuchiwać tej idiotki.
-Głodna?
-Daruj sobie.
-Oj przepraszam, gdzie moje maniery od razu mogłam podać
posiłek.
Layla zapraszam do nas.
Rebekah zawołała jakąś dziewczynkę. Byłam w szoku mała krwawiła. Egoistka.. karmiła się dzieckiem.
Dzieckiem, które nikomu nic nie zrobiło.
Do tego była taka bezbronna.
-Caroline, nie skosztujesz?- powiedziała podgryzając
dziewczynkę w chudy nadgarstek.
-Przestań..
-Ohh, przepraszam. Zapomniałam. Jaroszka, tak ?- powiedziała
podśmiewując się.
Byłam głodna,
minęło trochę czasu od ostatniego
karmienia się. Nie miałam sił i zaczynałam odczuwać pragnienie. Umysł mówił mi
że mam się na nią rzucić i wykończyć, jednak serce wiedziało że to bezbronna
dziewczynka, która na pewno jest ukochanym dzieckiem rodziców.
Nie mogłam jej skrzywdzić. Gdybym to zrobiła, nie
potrafiłabym spojrzeć sobie w twarz. Wolałabym umrzeć niż żyć z takim poczuciem
winy.
Siedziałam w bezruchu
wpatrując się w zahipnotyzowane dziecko, które szło w moja stronę.
-Niech pani spróbuje.- powiedziała odsuwając włosy z szyi.
Spojrzałam w jej przerażone oczy i zobaczyłam siebie.
Widziałam dziewczynę, która w dzieciństwie była rozrywana między matką a ojcem
homoseksualistą. Dziewczynkę, która bała się świata, ukrywając swoje prawdziwe
oblicze. Próbowałam ukrywać żal do ludzi, którzy codziennie wytykali mnie
palcami ze względu na ojca. Zawsze byłam
radosna i uśmiechnięta, mimo że
odczuwałam smutek. Mimo to pomagałam ludziom, którzy wyrządzili mi tyle krzywd.
Przyciągnęłam dziewczynkę do siebie już miałam się pożywić,
kiedy szybko spojrzałam w jej oczy i zahipnotyzowałam ją.
-Layla słuchaj mnie
uważnie, zapomnisz o tym co się dzisiaj stało. Będziesz uciekać ile sił
w nogach, a kiedy uda ci się uciec
pobiegniesz do rodziców i powiesz im jak
bardzo ich kochasz. Zrozumiałaś?
-Ale ja nie mam rodziców.- wyszeptała po czym biegła przerażona.
Jednak Rebeakah nie dała jej uciec. Złapała ją za ręke i
pociągnęła za włosy.
-Haha , brawo Caroline za odwagę przeciwstawiasz się moim
rozkazom. Wiesz trzeba było się nią pożywić , a małej nic by nie
było,wróciła by do domu jakby nigdy nic, opowiadając rodzicom o tym jak super bawiła się na plastyce i ile to zdobyła szóstek na polskim.
-Rebeka , proszę daj jej odejść.-spojrzałam na nią
błagalnie.
-Naprawdę sądziłaś, że wezmę twoje zdanie pod uwagę? Layla pożegnaj się.-powiedziała.
Dziecko pomachało i odwróciło się w stronę wyjścia. Nagle Rebeka złamała małej nogę.
Poderwałam się z krzesła. Chciałam jej pomóc. Nie mogłam
jednak nic zrobić paliłam się na słońcu. Dziewczynka leżała na ziemi, jęcząc z
bólu.
Nie mogłam bezczynnie patrzeć na jej cierpienie. Rzuciłam
się na Rebekhe, wbijając jej nogę od krzesła w serce. Wiedziałam że to jej nie
zabiję, ale chociaż w małym stopniu zadałam jej ból. Pierwotna nagle zaczęła
się śmiać jak opętana. Spojrzałam na dziewczynkę, wbiła sobie sztylet w serce.
Byłam w szoku. Zahipnotyzowała ją ..
-Caroline, dziękuję za to przedstawienie. Naprawdę nie
wiedziałam że masz taki talent aktorski.
Wyszło lepiej niż myślałam.
Przyznam trochę pozmieniałaś scenariusz.
Ale jak najbardziej jestem na TAK! – zaśmiała się i wyszła.
Siedziałam skulona w kącie cienia, płacząc z nadzieją że
zaraz uratuje mnie któryś z braci
Salvatore. Byłam w rozsypce, siedziałam uwięziona przez Klausa, którego
zaczynałam darzyć jakimś uczuciem, mój chłopak leżał zamordowany piętro wyżej,
a ja nawet nie mogłam go godnie pochować , a na to wszystko przyjaciele mieli
mnie gdzieś. Gdyby to Elena nie
odbierała telefonu przez jeden dzień, zaangażowali by połowę miasta.
Siedziałam tak rozmyślając, kiedy poczułam ukłucie. Po
chwili opadły mi powieki , już spałam.
Obudziłam się w ramionach Klausa. Zorientowałam się, że
jestem w samolocie.
Spojrzałam na niego oburzona, już chciałam wrzeszczeć, kiedy
zatknął mi usta swoją dłonią.
-Piśnij słówko, a Bonnie będzie miała wykręconą rękę. Nagle
zauważyłam,że Bonnie siedzi po lewej stronie Klausa. Posłusznie kiwnęłam i
wyrwałam się z jego objęć, przytulając się do okna ..Po 20 minutach poproszono
nas o zapięcie pasów. Wylądowaliśmy.
-Witam was we Włoszech moje
drogie.
-Po co nas tu
ściągnąłeś?- zapytałam zdenerwowana.
-Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw.
-Nic nie musimy!- wykrzyczała Bonnie.
Klaus zbliżył się do niej i szepnął coś na ucho. Bonnie
momentalnie umilkła i namawiała mnie abym się zgodziła na jego warunki.
-Wszystko jasne, nie radze wam uciekać, prędzej czy później i tak musimy
odbyć tą rozmowę.
Bonnie przytaknęła. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Wsiedliśmy
do taksówki i udaliśmy się do rezydencji Niklausa. Znajdowała się w centrum malowniczego miasteczka , byłam zaskoczona,
spodziewałam się tortur, a w takich warunkach raczej było to nie możliwe.
Klaus:
-Zapraszam do środka. Domyślam się, że jesteście zmęczone
idźcie się odświeżyć, widzimy się za godzinę na kolacji. Widziałem
niezadowolenie Caroline, jednak to było dla jej dobra. Musiała poznać prawdę. Usiadłem w salonie przed kominkiem ze
szklanką whisky, wspominając ubiegłą noc. Nie potrafiłem o tym zapomnieć, dlatego
chciałem aby Caroline dowiedziała się prawdy. Nawet jeśli to nic by nie
zmieniło między nami.
Usłyszałem jak ktoś schodzi z góry. To była Caroline,
wyglądała przepięknie, nawet kiedy była wyczerpana.
-Usiądź proszę. –podszedłem do niej całując w dłoń.
-Dziękuję..
-Częstuj się.-powiedziałem wskazując na szklankę z krwią.
-Nie skorzystam.
-Caroline, jesteś wampirem musisz zaspokoić głód. Nie
obawiaj się ,to nie jest ludzka krew.
-Nic od Ciebie nie chcę.
-Daj spokój kochana, po co od razu ta niechęć.- uśmiechnąłem
się.
Zeszła Czarownica , usiadła naprzeciwko Caroline, a ja siedziałem po środku.
-Zatem przejdźmy do sedna. Bonnie powiesz jej czy mam cie
wyręczyć ?
-Proszę .. nie, dogadamy się ..
-Rozumiem ..mam czynić honory. Moja droga , pamiętasz kiedy
oskarżyłaś mnie o mieszanie w twoich snach ?
-Bonnie .. o co tutaj
chodzi?
-Ahh ta przyjaźń ąż się łezka w oku kręci na samą myśl o tak
silnym uczuciu. No dalej Bonnie wyjaśnisz Caroline jej sny?
-Caroline ..ja…naprawdę nie chciałam , musiałam.- powiedziała spuszczając wzrok w podłogę.
-Bonnie co dokładnie zrobiłaś?
-Widzę że koleżance coś ciężko to idzie, może pomogę?- spojrzałem
groźnie w stronę czarownicy.
-Już dobrze .. powiem jej. Ale na osobności.
-Niech i tak będzie – rzuciłem obojętnie i wyszedłem..
Caroline:
Czego ja się dowiaduje? Przyjaciółka grzebała mi w myślach ?
To niepojęte. Miałam nadzieję, że zaraz się wszystko wyjaśni.
-Bonnie spokojnie.. postaram się zrozumieć- powiedziałam
łapiąc ją za rękę.
Dlaczego grzebałaś mi w myślach ?
-Caroline to przez
Tylera …
-Jaśniej ..
-To długa historia..
-Mamy czas , a więc?
-Wszystko zaczęło się od tego jak pewnego wieczoru przyszedł
do mnie Tyler. Powiedział że nie może na ciebie patrzeć kiedy jesteś
nieszczęśliwa.
-Przecież byłam szczęśliwa!-przerwałam. Nagle wszedł Klaus.
Klaus:
-Stwierdziłem, że jednak posłucham czy mówisz aby na pewno prawdę
panno Bennet.
-Nie oszukam jej..
-Dobrze Bonnie , niech zostanie. Skoro musiał nas tutaj ściągnąć abyś mi to powiedziała. To chyba musi mieć w tym swój udział. Kontynuuj, proszę.
-Tak , wiec Tyler nie chciał dłużej Cie trzymać przy sobie. Kiedy
wyzwolił się od dominacji, postanowił że da ci wolność. Sądził że prędzej czy
później staniesz u boku Klausa. Widział że trzymasz nadal te prezenty od niego…
- powiedziała spoglądając na moją osobę z pogardą.
-Bonnie do rzeczy, miejmy to za sobą –powiedziałem z
szyderczym uśmiechem.
-Caroline.. ja tego
nie chciałam..
-Bonnie do cholery, możesz mi to wyjaśnić?!- wrzasnęła
Caroline
Pomyślałem że, dam spokój czarownicy. Sam dokończę opowieść
Caroline.
-Ja jej dokończę. Za
godzinę masz samolot, przed
rezydencja czeka na ciebie limuzyna. Pamiętaj o naszej umowie Bonnie. Nie
rzucam słów na wiatr, dlatego zastanów się co masz zamiar zrobić po powrocie do
Mystic Fools.
-Zrozumiałam..
Po chwili czarownica
wyszła. Postanowiłem, że zabiorę Caroline na spacer.
-Wychodzimy.-powiedziałem.
-Gdzie?
-Myślałem, że
nadal będziesz się opierała i
nigdzie ze mną nie pójdziesz.- uśmiechnąłem się do niej zalotnie.
-Jeśli dowiem się od Ciebie o co chodziło Bonnie , to
pójdę..
-Spokojnie, wszystko w swoim czasie. W twojej sypialni jest
telefon. Zadzwoń do swojej mamy i powiedz że nic Ci nie jest, wyjechałaś i
wrócisz za kilka dni. Rozumiemy się?
Czy mam iść cie przypilnować?
-Dam rade ..
-Spotykamy się za jakieś
15 min przy wyjściu.
-Niech będzie ..
Caroline:
Wbiegłam do mojej
tymczasowej sypialni. Była piękniejsza niż podczas pierwszego razu kiedy
ją widziałam. Panował w niej straszny przepych. Nie dziwię się. Klaus uwielbiał
takie bogate zdobienia. Chyba podobało
mu się w baroku. Swoją drogą również podobał
mi się ten styl , lubiłam przepych. Na
łóżku leżało pudło z kokardą. Otworzyłam je zaciekawiona. Był w nim telefon , położony na pięknej satynowej mini.
Wiedziałam że Klaus ma dobry gust, ale nie spodziewałam się że aż tak dobry. Podniosłam telefon i zadzwoniłam do mamy. Zrobiłam to o
co prosił Klaus, w zasadzie i tak nie miałam ochoty wracać do domu. Może
chociaż przez chwilę zapomniałabym o tym co się wydarzyło. Tylko czy to było
odpowiednie towarzystwo na zabijanie
smutku? Odłożyłam telefon. Miałam już
wychodzić, kiedy zauważyłam Klasa w drzwiach.
-Nie podoba Ci się ?-zapytał zmartwiony
-Nie, jest śliczna.. ja tylko nie mogę jej ubrać.
-Nie daj się prosić, pozwól
bym nacieszył oczy. Tak rzadko mi się to zdarza.
-Dobrze, daj mi chwilę.
Zabrałam pudełko i otworzyłam drzwi od łazienki. Była równie
piękna jak sypialnia. Do tego wypełniona kosmetykami. Czyżby on to planował?
Klaus:
Udało mi się namówić
Caroline, aby ubrała sukienkę to już było coś. Może uda mi się coś zdziałać aby
dobrze się dzisiaj bawiła. Nie chciałbym psuć jej wieczoru kończąc historie. Wolałbym tego uniknąć, jednak jeśli będzie naciskać, zrobię to.
Ta kobieca „chwila”
ciągnęła się w nieskończoność. Czułem się jakby 100 lat minęło mi przed oczami.
Zszedłem do salonu , oczekując na przyjście Caroline. Po kilku minutach
pojawiła się na schodach. Zaniemówiłem z wrażenia. Wykorzystała to. Podeszła
obok wyszeptując:
-Mam zamiar dobrze się bawić i myślę, że mi w tym pomożesz.
-Nie śmiałbym odmówić, tak pięknej kobiecie -uśmiechnąłem się
łobuziarsko.
Wyszliśmy z rezydencji i przeszliśmy się do pobliskiego
baru. Nie miałem ochoty na szwędanie się po barach, jednak Caroline nalegała, a
ja nie chciałem jej psuć wieczoru.
-Chyba nie za bardzo pasuję do tego Klubu- zaśmiałem się.
-Rzeczywiście.. daj mi 5 sekund.
Caroline rozpięła mi koszulę i poprawiła włosy.
-Teraz jesteś gotowy .
Uśmiechnęła się a ja odwzajemniłem jej piękny uśmiech.
-Dlaczego taka jesteś?-zapytałem z błyskiem w oczach.
-Jaka?-uśmiechnęła się.
Zbliżyłem się do niej zatapiając dłonie w jej lokach. Poczułem
jak zadrżała.
-Taka dobra, wniosłem tyle zła do twojego życia, wczoraj
mnie nienawidziłaś.
-To było wczoraj..ja … chyba sama nie wiem czego chce.. –oderwała głowę w drugą stronę.
-Caroline, błądzić rzeczą ludzką , fakt już do nich nie
należysz , jednak to nadal cię obejmuje-zaśmiała się, a ja zamierzałem zrobić
kolejny krok.
Złapałem ją za rękę, czułem, że tego potrzebowała. Chciałem okazać jej trochę
ciepła i współczucia. Wiedziałem, że to
jedyna okazja aby się do niej zbliżyć.
-Wiem Klaus. Właśnie doświadczam kolejnego błędu. – spuściłą
wzrok na dół.
-Caroline, to nie musi być błąd. Jeśli obydwoje się
postaramy. – podniosłem jej podbródek,
aby spoglądała mi w oczy.
-Nik, nie wiem czy jestem w stanie ci wybaczyć to co wczoraj
powiedziałeś.. to czego dokonałeś..w jaki sposób mnie tutaj zaciągnąłeś..
Objąłem ją w talii i
zbilżyłem moje wargi do jej ust , delikatnie muskając.
-Wszystko ci kochana wytłumaczę,
ale to nie jest jeszcze ten czas._________________________________________________________________________________
boskie <3 bardzo mi sie podobało..fakt troche błedów się wkradło ; d ale ogólnie bardzo ciekawie..i gdzie te niemiłe zakończenie sis ? ;p już się nie mogę doczekać nowego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńAle emocje! Czyżby K%C byli razem!? A o co chodziło Bonnie?! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych rozdziałów jakie kiedykolwiek czytałam!!! No po prostu nie wiem co powiedzieć...:) Błagam dodawaj szybciutko kolejny rozdział bo nie wytrzymam...;)
OdpowiedzUsuńNa prawdę fantastyczny blog. Stał się jednym z moich ulubionych. Normalnie nie wierzę że może być tak genialny. Nie rozumiem jak Klaus mógł tak po prostu zostawić Caroline ze swoją siostrą.. Przecież ją kocha. Masz wielki talent. Przypadkowo odkryłam tego bloga i przeczytałam wszystko. Fajnie, że Tayler zginął bo ja go nie znoszę. Czekam na następny, będę czytać i komentować;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga też o Klausie i Caroline ;3
Bardzo mi się spodobał ten blog. Wiele sie tu u ciebie dzieje. Wkurzyłam się na Klausa! Jak mógł Caroline zostawić ze swoją szurniętą siostrzyczką?! Za każdym razem czytajac twój rozdział nie iwem co się wydarzy. Bardzo sie zdziwiłam tym nagłym wyjazdem i dziwna tajemnicą Bonnie. Pisz szybko kolejną notkę, bo zżera mnie ciekawość co takiego musiała zrobić czarownica? Co się wydarzy miedzy Klausem i Caroline?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
PS. Zapraszm także do mnie na blogi ;)