niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 4



Caroline:
Stanęłam na równe nogi i okryłam się kołdrą. Byłam praktycznie naga. Naga i głupia . Co ja tutaj robiłam? Przecież go nie kochałam . Kilka godzin temu obiecałam Tylerowi ,że nie pozwolę mu się już bardziej zatracić .  A teraz prawie przespałam się z moim największym wrogiem .. naszym największym wrogiem .. Co powiedzieli by na to moi przyjaciele ?
Jestem okropna. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos Tylera.
-Ty suko! Jak mogłaś!
Nie wierzyłam w to co słyszę.
-Jeszcze jedno słowo wilczku i będziesz wąchał kwiatki od spodu.- powiedział groźnie Klaus
- Wiesz co , chrzań się Klaus , mam gdzieś co mówisz. Przeleciałeś moja dziewczyne.. co pewnie jesteś zadowolony sukinsynie ?- wykrzykiwał Tyler.
-Możesz być z siebie dumny, właśnie rozbawiłeś pierwotnego,brawo.- zaczął  klaskać z lekceważącym uśmiechem.
-Nik przestań! –wykrzyczałam w płaczu.
Tyler nie wytrzymał wbiegł do sypialni Klausa warcząc na mnie . Nagle się na mnie rzucił, Klaus pędził mi z pomocą jednak nie zdążył.. Tyler mnie ugryzł . Chwilę po tym już go nie było. .. Wcale nie uciekł . Klaus oderwał  mu głowę..  W tamtym momencie nawet nie czułam bólu od ugryzienia. Przepełniało mnie  tyle uczuć .. złość, nienawiść, żal, rozpacz … miłość .
Ostatnie  z nich właśnie  straciłam .. Tyler mój  ukochany …straciłam go na zawsze..  Kiedy to do mnie dotarło było za poźno na żale. Leżałam na ziemi , rana od ugryzienia zaczęła mi doskwierać, jednak nie obchodziło mnie to . Chciałam pomścić Tylera .
-Ty gnido, bezduszny potworze..! Nienawidzę cie!-wykrzykiwałam ze łzami w oczach .
-Skończ te swoje żałosne przedstawienie Caroline –powiedział po czym znalazł się obok mnie przyciskając mnie do ściany. Ugryzł swoją rękę i przyłożył mi do ust . Nie pozwolił mi się sprzeciwić. Wcale nie chciałam pić jego krwi .. Nie widziałam sensu ,  w tym abym miała żyć dalej.
Klaus oderwał swoją rękę od moich ust. Wtedy postanowiłam uciec , ale najpierw musiałam go upokorzyć.  Naplułam mu w twarz , ta jego krwią . Nie bałam się go , chciałam go sprowokować ,aby mnie zabił. Już nie chciałam  uciekać . Stwierdziłam że najlepiej  będzie zginąć.
-No dalej! Zabij mnie! No proszę, tchórzysz? Jesteś beznadziejny .
-Nie zabiję cie, nie zabijam bliskich mi osób.
-Wolę zginąć niż usłyszeć, że jestem dla Ciebie kimś ważnym. Jesteś ostatnią osobą na całym pieprzonym świecie, którą mogłabym darzyć jakimkolwiek uczuciem. Nie zasługujesz nawet na to, żebym na Ciebie spojrzała.

Klaus:
Zabiłem mojego największego rywala , już miało  być łatwiej. Miałem zacząć dopuszczać do siebie uczucia. Poświęcać komuś swój czas.  Wstawać z nadzieją , że ktoś ucieszy się z mojego istnienia.  Myślałem, że Caroline będzie już moja..tylko moja, że dzięki niej odnajdę swoje drugie oblicze. Oblicze, które od tak dawna ukrywałem, nigdy nie pomyślałbym, że będę chciał być jeszcze  tym starym Klausem sprzed XII wieku.  Jednak było  tylko  gorzej. Zaczęła mnie nienawidzić ,traktować jak zero. Nie rozumiałem , pomogłem jej . Zazdrościłem Tylerowi, że nadal  go kochała .  Nawet wtedy gdy nie był w stanie odwzajemniać jej uczuć.
Rozwścieczyło mnie to. Dotarło do mnie, że te uczucie, które do niej jeszcze żywiłem, umierało. Wraz z każdą  chwilą  gdy spojrzałem na  potok krwi z szyji Tylera . Wiedziałem, że ona mi  tego nie wybaczy i nie zamierzałem się łudzić. Po jej słowach byłem pewien, że nie mogę jej już mieszać w  głowie. Musiałem zostawić ją w spokoju. Dać szansę na życie z kimś lepszym niż ja. Tak.. musiałem wyłączyć swoje uczucia, które one we mnie rozbudziła. To było najlepsze rozwiązanie . Najlepsze dla niej .

Caroline:
Byłam  tak wściekła i rozżalona, że nie panowałam nad emocjami. Kłamałam Klausowi w żywe oczy. Tak naprawdę chciałam przytulić się do jego torsu. Moje serce naprawdę tego chciało, jednak rozsądek mówił abym zostawiła go w cholere i poszła do przyjaciół . Był tylko jeden problem.. ja już chyba nie mialam przyjaciół i to było najgorsze.
Spojrzałam na Klausa ze złością w oczach głośno oddychając. Spoglądaliśmy sobie w oczy.
Zobaczyłam, że on również jest zły. Mało powiedziane.. on był cholernie zły. W jego oczach ujrzałam  tylko zło i rozczarowanie. Przypomniałam sobie  ile krzywd wyrządził ludziom. On  nie zasługiwał na miłość ani szacunek. Było już za późno na  ratowanie jego duszy. Spóźniłam się. Miałam żal do niego, a zarazem i do siebie. Pozwoliłam go zniszczyć, kiedy był już na dobrej drodze do człowieczeństwa. Musiałam coś powiedzieć , chociaż w jakimś stopniu cofnąć to co powiedziałam . Po tej śmiertelnej ciszy postanowiłam przemówić. Kiedy już otwierałam już usta Niklaus nie pozwolił mi nic powiedzieć. 
-Skoro już się wygadałaś panno Forbes, to możesz się z stąd wynosić albo rozszarpię wszystkich ludzi, których kochasz.-kiedy to mówił jego twarz pociemniała, stał się nieobliczalny.
Zaniemówiłam, ujrzałam w nim tego chama którym był kiedyś.. To wróciło.
-Naprawdę szukasz wrażeń, jesteś  tak samo  głupia jak przed przemianą.
-Nigdy tak o mnie nie mów-powiedziałam drżącym głosem.
-Caroline w pięć sekund mógłbym wyrwać ci język, więc uważaj komu stawiasz warunki.
-Nie boję się Ciebie! Wiem jaki jesteś naprawdę.
-Kpisz sobie.  Nic nie wiesz i nigdy się niczego nie dowiesz na mój temat. Dzisiaj chciałem tylko zaciągnąć  cie do łóżka. Musze przyznać gra wstępna mi się spodobała. Jednak jak zawsze wybrałem nieodpowiednia panienkę.
-Tylko wiesz twój wilczek cie już nie uratuje- wyszeptał mi do ucha.
Był bezużyteczny, kiedy uwolnił się z dominacji. Ops, tego chyba ci nie zdążył powiedzieć.
Przykro mi –zaśmiał się.
Rzuciłam się na niego z pięściami jednak nie miałam z nim szans. Złapał mnie za nadgarstki i uderzył  mną o ścianę.
-Radziłem wyjść. Nie skorzystałaś. No chyba nie powiesz mi, że nie dałem ci szansy, kochana?
Hmm zmieniłem zdanie.. Rozszarpię twoich bliskich na  twoich oczach.
Lubisz przestawienia, prawda ?
Milczałam..i patrzyłam na  tego potwora, którego udawał. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych.Pomyślałam że może ktoś przybył z pomocą. Myliłam się.
 Do pokoju weszła Rebekah. Oparła się o  futrynę drzwi patrząc jaka jestem bezradna.
-Braciszku jakaś impreza widzę ?-zaśmiała się.
-Przepraszam, że cię nie zaprosiłem, apropo gdzie byłaś. 
-W Grillu, nic  takiego.
-Znowu ten śmiertelnik? Siostrzyczko  jesteś równie naiwna jak ta panna –powiedział patrząc na mnie z pogardą.
-Nik nie wtrącaj się.
-Bekah nie śmiałbym, nawet go nie tknę. Ty to zrobisz.
-Klaus nie..
-Stawiasz się? Skoro tak, to może zadzwonie po Kola on nie jest taki sztywny jak ty. Z pewnością się zabawi.
-Dobrze …niech będzie. Mam jeden warunek.
-Powiedzmy że go wezmę pod uwagę. Jaki warunek?
-Zabawię się z twoją księżniczką.
-Siostrzyczko, właśnie miałem Ci to zaproponować. Muszę wyjść,więc popilnuj jej.
-Już ja się nią zajmę jak należy.
 Podeszła do mnie kopiąc mnie w  brzuch .. Wiedziałam, że zaraz zacznie się koszmar.

____________________________________________________________________________
 Przepraszam, że taki krótki. Kolejny będzie dłuższy.  Nie mam czasu dzisiaj na więcej, a chciałam coś dodać :)

Pozdrawiam i proszę o komentarze :)

7 komentarzy:

  1. Oooooo to jest świetne, dodaj szybko kolejny rozdział! Błagaaaam nawet dzisiaj cokolwiek! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje, bardzo cieszą mnie takie pozytywne komentarze :)
    Postaram się dodać kolejny rodział jutro wieczorem. Jestem już w trakcie pisania rozdziału piątego,bądźmy dobrej myśli, że się spodoba.
    Mam póki co trochę nauki, ale nie zawiodę,jutro na pewno coś dodam.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. wedle umowy czekam dzisiaj na kolejny rodział ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też się cieszę, że zaczęłaś pisać, i to tak ciekawie, normalnie mam ciarki! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże! Mam nadzieję, że Caroline nic się nie stanie, a Klaus zmieni zdanie. Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja cie nie mogę! Rozdział rewelka jak zresztą całe opowiadanie.... Błagam cie dodaj nowy rozdział szybko!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział. Mam nadzieje że Klaus przemyśli jeszcze swoją decyzje na temat emocji. Nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń