Caroline:
Stanęłam na równe nogi i okryłam się kołdrą. Byłam
praktycznie naga. Naga i głupia . Co ja tutaj robiłam? Przecież go nie kochałam
. Kilka godzin temu obiecałam Tylerowi ,że nie pozwolę mu się już bardziej
zatracić . A teraz prawie przespałam się
z moim największym wrogiem .. naszym największym wrogiem .. Co powiedzieli by
na to moi przyjaciele ?
Jestem okropna. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos Tylera.
-Ty suko! Jak mogłaś!
Nie wierzyłam w to co słyszę.
-Jeszcze jedno słowo wilczku i będziesz wąchał kwiatki od
spodu.- powiedział groźnie Klaus
- Wiesz co , chrzań się Klaus , mam gdzieś co mówisz.
Przeleciałeś moja dziewczyne.. co pewnie jesteś zadowolony sukinsynie ?-
wykrzykiwał Tyler.
-Możesz być z siebie dumny, właśnie rozbawiłeś pierwotnego,brawo.-
zaczął klaskać z lekceważącym uśmiechem.
-Nik przestań! –wykrzyczałam w płaczu.
Tyler nie wytrzymał wbiegł do sypialni Klausa warcząc na
mnie . Nagle się na mnie rzucił, Klaus pędził mi z pomocą jednak nie zdążył..
Tyler mnie ugryzł . Chwilę po tym już go nie było. .. Wcale nie uciekł . Klaus
oderwał mu głowę.. W tamtym momencie nawet nie czułam bólu od
ugryzienia. Przepełniało mnie tyle uczuć
.. złość, nienawiść, żal, rozpacz … miłość .
Ostatnie z nich
właśnie straciłam .. Tyler mój ukochany …straciłam go na zawsze.. Kiedy to do mnie dotarło było za poźno na
żale. Leżałam na ziemi , rana od ugryzienia zaczęła mi doskwierać, jednak nie
obchodziło mnie to . Chciałam pomścić Tylera .
-Ty gnido, bezduszny potworze..! Nienawidzę cie!-wykrzykiwałam
ze łzami w oczach .
-Skończ te swoje żałosne przedstawienie Caroline –powiedział
po czym znalazł się obok mnie przyciskając mnie do ściany. Ugryzł swoją rękę i
przyłożył mi do ust . Nie pozwolił mi się sprzeciwić. Wcale nie chciałam pić
jego krwi .. Nie widziałam sensu , w tym
abym miała żyć dalej.
Klaus oderwał swoją rękę od moich ust. Wtedy postanowiłam
uciec , ale najpierw musiałam go upokorzyć.
Naplułam mu w twarz , ta jego krwią . Nie bałam się go , chciałam go
sprowokować ,aby mnie zabił. Już nie chciałam
uciekać . Stwierdziłam że najlepiej
będzie zginąć.
-No dalej! Zabij mnie! No proszę, tchórzysz? Jesteś
beznadziejny .
-Nie zabiję cie, nie zabijam bliskich mi osób.
-Wolę zginąć niż usłyszeć, że jestem dla Ciebie kimś ważnym.
Jesteś ostatnią osobą na całym pieprzonym świecie, którą mogłabym darzyć
jakimkolwiek uczuciem. Nie zasługujesz nawet na to, żebym na Ciebie spojrzała.
Klaus:
Zabiłem mojego największego rywala , już miało być łatwiej. Miałem zacząć dopuszczać do siebie
uczucia. Poświęcać komuś swój czas. Wstawać z nadzieją , że ktoś ucieszy się z
mojego istnienia. Myślałem, że Caroline
będzie już moja..tylko moja, że dzięki niej odnajdę swoje drugie oblicze. Oblicze,
które od tak dawna ukrywałem, nigdy nie pomyślałbym, że będę chciał być
jeszcze tym starym Klausem sprzed XII
wieku. Jednak było tylko
gorzej. Zaczęła mnie nienawidzić ,traktować jak zero. Nie rozumiałem ,
pomogłem jej . Zazdrościłem Tylerowi, że nadal
go kochała . Nawet wtedy gdy nie
był w stanie odwzajemniać jej uczuć.
Rozwścieczyło mnie to. Dotarło do mnie, że te uczucie, które
do niej jeszcze żywiłem, umierało. Wraz z każdą
chwilą gdy spojrzałem na potok krwi z szyji Tylera . Wiedziałem, że
ona mi tego nie wybaczy i nie
zamierzałem się łudzić. Po jej słowach byłem pewien, że nie mogę jej już
mieszać w głowie. Musiałem zostawić ją w
spokoju. Dać szansę na życie z kimś lepszym niż ja. Tak.. musiałem wyłączyć
swoje uczucia, które one we mnie rozbudziła. To było najlepsze rozwiązanie .
Najlepsze dla niej .
Caroline:
Byłam tak wściekła i
rozżalona, że nie panowałam nad emocjami. Kłamałam Klausowi w żywe oczy. Tak
naprawdę chciałam przytulić się do jego torsu. Moje serce naprawdę tego
chciało, jednak rozsądek mówił abym zostawiła go w cholere i poszła do
przyjaciół . Był tylko jeden problem.. ja już chyba nie mialam przyjaciół i to
było najgorsze.
Spojrzałam na Klausa ze złością w oczach głośno oddychając.
Spoglądaliśmy sobie w oczy.
Zobaczyłam, że on również jest zły. Mało powiedziane.. on
był cholernie zły. W jego oczach ujrzałam
tylko zło i rozczarowanie. Przypomniałam sobie ile krzywd wyrządził ludziom. On nie zasługiwał na miłość ani szacunek. Było
już za późno na ratowanie jego duszy.
Spóźniłam się. Miałam żal do niego, a zarazem i do siebie. Pozwoliłam go
zniszczyć, kiedy był już na dobrej drodze do człowieczeństwa. Musiałam coś
powiedzieć , chociaż w jakimś stopniu cofnąć to co powiedziałam . Po tej
śmiertelnej ciszy postanowiłam przemówić. Kiedy już otwierałam już usta Niklaus nie pozwolił mi nic powiedzieć.
-Skoro już się wygadałaś panno Forbes, to możesz się z stąd
wynosić albo rozszarpię wszystkich ludzi, których kochasz.-kiedy to mówił jego
twarz pociemniała, stał się nieobliczalny.
Zaniemówiłam, ujrzałam w nim tego chama którym był kiedyś.. To
wróciło.
-Naprawdę szukasz wrażeń, jesteś tak samo
głupia jak przed przemianą.
-Nigdy tak o mnie nie mów-powiedziałam drżącym głosem.
-Caroline w pięć sekund mógłbym wyrwać ci język, więc uważaj
komu stawiasz warunki.
-Nie boję się Ciebie! Wiem jaki jesteś naprawdę.
-Kpisz sobie. Nic nie
wiesz i nigdy się niczego nie dowiesz na mój temat. Dzisiaj chciałem tylko
zaciągnąć cie do łóżka. Musze przyznać
gra wstępna mi się spodobała. Jednak jak zawsze wybrałem nieodpowiednia
panienkę.
-Tylko wiesz twój wilczek cie już nie uratuje- wyszeptał mi
do ucha.
Był bezużyteczny, kiedy uwolnił się z dominacji. Ops, tego
chyba ci nie zdążył powiedzieć.
Przykro mi –zaśmiał się.
Rzuciłam się na niego z pięściami jednak nie miałam z nim
szans. Złapał mnie za nadgarstki i uderzył mną o ścianę.
-Radziłem wyjść. Nie skorzystałaś. No chyba nie powiesz mi,
że nie dałem ci szansy, kochana?
Hmm zmieniłem zdanie.. Rozszarpię twoich bliskich na twoich oczach.
Lubisz przestawienia, prawda ?
Milczałam..i patrzyłam na
tego potwora, którego udawał. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych.Pomyślałam że może ktoś przybył z pomocą. Myliłam się.
Do pokoju weszła Rebekah. Oparła się o futrynę drzwi patrząc jaka jestem bezradna.
-Braciszku jakaś impreza widzę ?-zaśmiała się.
-Przepraszam, że cię nie zaprosiłem, apropo gdzie byłaś.
-W Grillu, nic
takiego.
-Znowu ten śmiertelnik? Siostrzyczko jesteś równie naiwna jak ta panna –powiedział
patrząc na mnie z pogardą.
-Nik nie wtrącaj się.
-Bekah nie śmiałbym, nawet go nie tknę. Ty to zrobisz.
-Klaus nie..
-Stawiasz się? Skoro tak, to może zadzwonie po Kola on nie
jest taki sztywny jak ty. Z pewnością się zabawi.
-Dobrze …niech będzie. Mam jeden warunek.
-Powiedzmy że go wezmę pod uwagę. Jaki warunek?
-Zabawię się z twoją księżniczką.
-Siostrzyczko, właśnie miałem Ci to zaproponować. Muszę
wyjść,więc popilnuj jej.
-Już ja się nią zajmę jak należy.
Oooooo to jest świetne, dodaj szybko kolejny rozdział! Błagaaaam nawet dzisiaj cokolwiek! :D
OdpowiedzUsuńDziękuje, bardzo cieszą mnie takie pozytywne komentarze :)
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać kolejny rodział jutro wieczorem. Jestem już w trakcie pisania rozdziału piątego,bądźmy dobrej myśli, że się spodoba.
Mam póki co trochę nauki, ale nie zawiodę,jutro na pewno coś dodam.
Pozdrawiam!
wedle umowy czekam dzisiaj na kolejny rodział ;d
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że zaczęłaś pisać, i to tak ciekawie, normalnie mam ciarki! :D
OdpowiedzUsuńBoże! Mam nadzieję, że Caroline nic się nie stanie, a Klaus zmieni zdanie. Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńO ja cie nie mogę! Rozdział rewelka jak zresztą całe opowiadanie.... Błagam cie dodaj nowy rozdział szybko!!! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Mam nadzieje że Klaus przemyśli jeszcze swoją decyzje na temat emocji. Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuń