wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 6

Mała niespodzianka , nudziło mi się dzisiaj i postanowiłam dodać rozdział. Widzę,że pilnie śledzicie dlatego dodam go wcześniej. Przynajmniej wiem że nie pisze  tego sama dla siebie ;)
Przy okazji jak wam poszło na  testach roczniku 1997 ?
Pozdrawiam.
_________________________________________________________________________________


Caroline:

 To była piękna chwila, wpatrywałam się w niego jak zakochana nastolatka, a przecież  go nie kochałam. Sama nie wiedziałam już czy chcę  go zniszczyć czy robić wszystko aby do tego nie dopuścić. W tamtym momencie utonęłam w jego błękitnych oczach. Nie myślałam o przyszłości. Miałam gdzieś co powie Elena i Damon. Jedyną osobą, którą wzięłabym pod uwagę był by chyba Stefan. Tak .. z pewnością on. Wiedziałam jak kocha Elene, dlatego byłam pewna, że  gdybym zakochała się w Klausie on by to zrozumiał. Pewnie nikomu nie było by łatwo. On był ich największym wrogiem.  Chwila … czy ja właśnie powiedziałam że był ich wrogiem? Przecież on był „naszym” wrogiem. Chociaż nie byłam już  tego taka pewna. Okazywał mi  tyle ciepła i troski kiedy tego naprawdę potrzebowałam. Czy on naprawdę miał uczucia? To pytanie nie dawało mi spokoju.. Bo jeśli je miał to przelewał je na mnie  i sama nie wiedziałam czy z tego się cieszyć. Oczywiście zależało mi na ludzkim szczęściu. Cieszyłam się zawsze jeśli komuś się układało , bez względu na to  czy był to Klaus czy też moja sąsiadka, której pomagałam zdejmować kota z drzewa. Uwielbiałam pomagać. Taka już jestem. Jednak … czy byłam w stanie poświęcić swoje życie w zamian za czyjeś szczęście? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na to pytanie.
-Caroline, dlaczego mi się tak przyglądasz?- zapytał zadowolony
-Przepraszam, nie miałeś  tego zauważyć.
-Jestem pierwotnym, mnie nic nie umknie.-uśmiechnął się.
-Nie dajesz mi zapominać, że masz nad wszystkim władze..- wyrwałam się delikatnie z jego objęć.
-Przykro mi jeśli cie to  zabolało. Takie są realia.
-Może wróćmy do rezydencji, mam na dzisiaj dosyć..
-Jak sobie życzysz.

Klaus:

Objąłem Caroline pod moje ramię, zaczęła się opierać. Była na mnie zła, nadal czuła niechęć do mojej osoby. Postanowiłem nie zmuszać jej do niczego i wypuściłem ją z  uścisku.
-Strada Provinciale 49, per favore. – powiedziałem do taksówkarza.
Moja droga patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Chyba nie spodziewała się, że znam włoski. Jednak nie dopytywała, pewnie stwierdziła, że  głupio pytać o to pierwotnego. Słusznie, przez te lata poznałem wiele języków, a włoski był mi bardzo bliski. Wiele lat spędziłem we Włoszech. Kochałem ten klimat.
-Siamo qui- oznajmił taksówkarz, kiedy dojechaliśmy na miejsce.
-Grazie-wręczyłem pieniądze facetowi i otworzyłem drzwi Caroline.
Uśmiechnęła się na znak wdzięczności. Wiedziałem że to już koniec wieczoru. Zapewne Caroline położy się spać, a ja pewnie wezmę się za mój szkicownik. Dawno nic nie szkicowałem. Chociaż miałem chęć coś namalować. W tej rezydencji często malowałem na płótnie.
-Dziękuję za  wieczór, Caroline.
-To ja dziękuję, chociaż przez chwilę zapomniałam o rzeczywistości.
-Zabrzmiało jakbym dał ci  gwiazdkę z nieba, ale wiesz da się zrobić.- powiedział śmiejąc się.
-Wiesz ,to było coś w rodzaju gwiazdki z nieba..
-Niezmiernie się cieszę, że  umiliłem ci czas, choć tyle mogę zrobić.
-Nik, naprawdę dziękuję. Podeszła do mnie całując w policzek, po czym ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Nie pozwoliłem jej wejść ustałem przed drzwiami.
-Nie chce być nie miła, ale chciałabym dostać się do środka. – uśmiechnęła się do mnie.
-Też chciałbym się tam dostać…
-heh no tak , nic prostszego wystarczy, że pociągniesz za klamkę i …
Przerwałem jej. Pocałowałem ją namiętnie w usta. Nasze języki spotkały się. Poczułem się jakbym tworzył z nią jedność.
-Caroline, ja chcę dostać się do twojego serca. Patrzyłem na nią  pewny siebie.
-Ja .. nie mogę,  przepraszam. Przesunęła moją rękę i udała się do swojej sypialni.
Byłem z siebie dumny. Ona wcale mnie nie odrzucała. Byłem zadowolony , jednak czegoś tutaj nie rozumiałem. Coś  było nie tak.

Caroline:

Wbiegłam do swojej sypialni jak opętana. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
Sama nie wiedziałam czego bardziej żałowałam, tego czy go poznałam, czy tego że zaczynałam coś do niego czuć. Nie potrafiłam mu się oprzeć.
Wszystko co robił  wiązało się z  czyimś cierpieniem. Nie mogłam być z kimś  takim. On ranił moich przyjaciół, na każdym kroku. Starał się zadawać im ból, tam gdzie bolało najbardziej… w  serce. Leżałam tak rozmyślając  przez ok. 20 minut. Usłyszałam pukanie.
-Wszystko w porządku?- dopytywał Klaus.
-Tak.. jestem  tylko zmęczona.- powiedziałam niepewnym głosem. Wiedziałam, że nie może wejść i mnie zobaczyć zapłakanej, jednak  serce mówiło mi żeby się do niego przytulić.
-Dobrze , dam ci spokój.
Poszedł. Hmm .. szybko odpuścił może nie był wart mojej uwagi .. Kurcze co ja mówie .. to pierwotny wampir, hybryda … Mógłby mieć każdą, a stara się o moje względy. Chyba mu to wychodzi.. Ten jego boski akcent, błękitne spojrzenie.. do tego taki gentelman.. Chyba się ..
Nie, otrząśnij się Caroline! Nie zakochałaś się, nie mogłabyś. Co do jego starań.. to już trwa dosyć długo.. a jak się rozmyśli? Koniec tego rozmyślania, co z tego jak się rozmyśli,  to nie miało mnie obchodzić. Powinnam się zająć teraz sprawami z Bonnie. Było już późno..prześpię się, a jutro porozmawiam z Niklausem.

Klaus:
Nie dawał mi spokoju ten zmartwiony głos Caroline. Płakała. Nie powinienem naciskać. Chciała być sama, nie miałem zamiaru  jej przeszkadzać. Szanowałem jej decyzje.
Wyszedłem na balkon. Włochy nocą pięknie wyglądały. Ustałem przed sztalugą i zacząłem malować. Musiałem wyrazić swoje emocje, więc namalowałem pocałunek z Caroline. Starałem się uchwycić jej piękno, lecz to nie było możliwe  nic nie oddawało jej uroczej buźki. Caroline była taka idealna, urocza, niska blondyneczka , w której  ciele drzemała zadziorna kocica. Cholernie mnie  pociągała. Potrafiła sprawić, że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Sprawiała że myślałem o niej całymi dniami, a kiedy jej nie widziałem dłużej niż dwa dni chodziłem zdenerwowany. Po godzinie skończyłem obraz. Miałem iść już spać, jednak zapomniałem wziąć obrazu z  tarasu.  Cofnąłem się, wziąłem obraz i ruszyłem w stronę mojej sypialni. Zatrzymałem się przed sypialnią Caroline. Otworzyłem delikatnie drzwi. Usłyszałem równy oddech, spała. Położyłem obraz na komodzie i usiadłem na fotelu naprzeciw łóżka. Siedziałem tak przyglądając się śpiącej Caroline. Nawet gdy spała była piękna. Spojrzałem na jej powieki. Miała rozmazany makijaż. Musiała płakać. Zapewne z  mojego powodu. Poderwałem się z  fotela i wyszyłem. Postanowiłem dokończyć jej historie w liście..

Caroline:

Obudziłam się w południe. Poszłam do łazienki wziąć prysznic i zmyć wczorajszy makijaż. Wyglądałam  jak potwór. Nie miałam się za bardzo w co  ubrać. Miałam tylko ubrania w których przyleciałam i sukienkę od Klausa, która nie była odpowiednia na codzienne wyjścia.
Weszłam w ręczniku do mojego pokoju. Stała w nim jakaś kobieta.
-Przepraszam panienko, chciałabym zrobić śniadanie, lecz nie wiem co panienka jada?
-Nie dziękuje, nie jestem głodna.
-Miałam na myśli rodzaj krwi jaki panienka spożywa. Słyszałam, że panienka jest Jaroszką.
-Naprawdę niech pani się nie fatyguje. Chciałabym się ubrać, pozwoli pani..
-Oczywiście, jeszcze momencik. Tutaj ma pani świeże ubrania pan Mikelson kazał je przekazać.
-Dziękuje.- kiwnęłam głową na znak że może wyjść.
Na łóżko leżały czarne rurki i powiewna kremowa tunika, oraz beżowe  szpilki.
Zaraz, zaraz..  było coś jeszcze. Koperta od Klausa. Otworzyłam i zaczęłam czytać:

 Moja kochana!

Wybacz , że nie mogę powiedzieć ci  tego osobiście. Stwierdziłem, że lepiej zrozumiesz kiedy to przeczytasz.. Wracając do historii z Bonnie. To ona grzebała ci w myślach, a wszystko na prośby Tylera. Pragnął abyś go znienawidziła. Nie radził sobie ze swoimi uczuciami, od kiedy przestał być zdominowany. Przyszedł do mnie. Powiedział że z Ciebie rezygnuje..
Zaczął zabijać i nie potrafił przestać. Jeśli hybryda nie jest już zdominowana przez stwórcę po jakimś czasie  zaczyna ujrzewać swojego nowego pana. Jednak jest to tylko jego wyobraźnią. Tyler powiedział, że on karze mu zabijać. Chciał zabić Ciebie, kochana..
Dlatego kiedy tamtej nocy nam przeszkodził i rzucił się na Ciebie, wiedziałem że był opętany. Gdybym go wtedy nie zabił, ponownie  by cię zaatakował. Chciał zabić wszystkich.
Bonnie przyszła do mnie po pomoc. Normalnie wyrzuciłbym ją od razu za drzwi, ale powiedziała że chodzi o twoje  bezpieczeństwo. Powiedziałem jej co wiem na ten temat i wspólnie zdecydowaliśmy, że trzeba go zabić. Zostało rzucone na niego zaklęcie. Jeśli próbowałbym zabić kogoś z pierwotnych sam oderwał by sobie głowę. Chroniąc moją rodzinę chroniliśmy, Ciebie i braci Salvatore.Gdyby któreś z moich braci umarło zginęli byśmy wszyscy. Na szczęście niewiele osób o tym wie.  Mam nadzieję że wszystko dobrze zrozumiesz. Śmierć Tylera była konieczna, wybacz że musiałaś być jej świadkiem.
Zapewne kiedy się przebudzisz, mnie już nie będzie. Dziękuję za wspaniały wieczór, na komodzie zostawiam pamiątkę.
                                                                                                                        
                                                                                                                            Żegnaj,
       Klaus

Odłożyłam list. Chciałam pobiec na dół i zobaczyć Klausa siedzącego przy kominku. Kiedy zeszłam, nikogo nie  było , tylko jego gosposia...


5 komentarzy:

  1. Ojej aż się popłakałam, jakie to wzruszające. Mam nadzieję, że wrócą do siebie i wszystko będzie dobrze. Już chcę następny,nie moge się doczekać;)
    Pozdrawiam;3

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże! Aby Caroline odnalazła Klausa! Gdzie on może się podziewać w takiej chwili!?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie
    Nieeeee!!
    On nie mógł odejść!!
    Błagam niech Caroline go odnajdzie...
    Pisz szybko, bo nie mogę się doczekać nexta.
    Życze weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, czytam, a tu nagle bum i koniec rozdziału;( Piszesz świetnie!!!! Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niedługo....;)

    OdpowiedzUsuń
  5. siema zaczełam czytac twój blok i jest ciekawy, mam tylko jedno ale moim zdaniem Caroline ni powinna tak od razu normalnie z nim gadać i zachowywać po tym jak był do niej wredny po zabiciu Tylera i zostawił ją na pastwę siostry.

    OdpowiedzUsuń