Pozdrawiam;)
Klaus:
Delikatnie wyszedłem z objęć
mojej ukochanej, nie chciałem jej obudzić. Położyłem ją na hotelowym łóżku i
poszedłem do łazienki. Dopiero teraz zauważyłem w jakim stanie jest nasz pokój.
Na ten widok uśmiechnąłem się. To była cudowna noc, warta takiej demolki. Warta
zburzenia muru berlińskiego. Patrzyłem w lustro zadowolony z siebie, po chwili
ujrzałem w nim również ponętną
wampirzyce otuloną kołdrą. Zbliżyła się do mnie, podgryzając mnie w szyję.
Caroline wiedziała co lubię. Dzielenie się krwią ze swoim ukochanym było
więzią, która nie pozwalała na zdradę. Caroline na pewno o tym nie wiedziała,
ale przynajmniej miałem pewność, że gdyby próbowała mnie zdradzić,
dowiedziałbym się o tym pierwszy. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że mogę
ją stracić w mgnieniu oka. Dla mnie dane słowo było ważniejsze niż czyjeś
życie. Wszystko zmierzało do tego, że nie spełniałem obietnicy, którą dałem czarownicy.
Musiałem dogadać się z Bonnie…
Caroline:
Byłam szczęśliwa. Mój
ukochany spędził ze mną upojną noc. Prawie zapomniałam o tym co stało się z Eleną, a raczej o tym co wstąpiło w moją
przyjaciółkę. Nie mogłam tutaj flirtować z Klausem, kiedy Bonnie była w
rozsypce. Jestem okropna! Jak ja mogłam tutaj w ogóle przyjść. Powinnam odmówić
spotkania i zająć się Bonnie. Cóż, trudno, mogę
tylko naprawić swoje błędy.
-Klaus, muszę iść.-
powiedziałam stanowczo.
-Dobrze moja droga. Zapewne
idziesz do Bonnie i Eleny.
-Co.. skąd ty.. Miałeś w tym swój udział?!
-Wybacz, nie mogę ci
odpowiedzieć.
-Wiesz… myślałam że się
zmieniłeś.
-Moja droga, nikt mnie nie
zmieni.
-Szkoda czasu..- zabrałam swoje rzeczy i wyszłam zawiedziona.
Jeszcze kilka godzin temu
sądziłam że ten człowiek mnie kocha. Myślałam.. nauczę się z czasem nie winić
go za poprzednie czyny. Jednak po tej rozmowie, wiem że nic z tego. On się nie chce zmienić. Dotarło do
mnie, że on będzie nadal krzywdził ludzi. Moja miłość do niego stawała się
nierealna..
Wybiegłam z hotelu jak
oparzona. Miałam chęć płakać, jednak starałam się powstrzymywać łzy. Musiałam
być silna. Dla siebie… dla Bonnie, Eleny.. a nawet dla naburmuszonego Damona.
Nie mogłam dać mu tej satysfakcji. Dobrze zrobiłam nie mówiąc dziewczynom o
Klausie, bo już chyba nie będzie o czym. Lepiej aby nie wiedziały. Nie miałam
się czym chwalić.. Przespałam się z hybrydą, po czym się na nim zawiodłam.
Zaczynałam się już łudzić, że będę miała normalne życie. Poczułam wibracje.
-Halo?
-Cześć Blondi. Rusz swój
zgrabny tyłeczek, podmaluj oko i leć dogadywać się z Klausem.
-Chyba całkowicie Ci odbiło
Damon. Nie będę waszym chłopcem na posyłki. Cześć!
Rozłączyłam się i wrzuciłam
telefon do torebki. Miałam iść do Eleny, jednak u niej na pewno będzie czekał
Damon, a ja nie mam zamiaru bawić się w ich gierki, dlatego poszłam do Bonnie.
Szłam wspominając gorący seks
z Klausem. Naprawdę się na tym znał, nie mogłam narzekać. Muszę szczerze
przyznać, że Damon mimo że był dupkiem
również potrafił się zabawić. Pamiętam czasy kiedy byłam jeszcze człowiekiem..
No nic.. Lepiej o tym nie myśleć! Muszę zająć się sprawą z Bonnie. Detektyw
Caroline Forbes wkracza do akcji. W
końcu musze mieć jakieś zdolności po
mamie. Stałam już przed drzwiami
czarownicy. Zaczęłam pukać, nikt nie otwierał. Rozejrzałam się wokół domu.
Nikogo nie było. Spróbowałam raz jeszcze. Drzwi otworzyły się. Upadłam…
Wzrok Bonnie przeszywał mnie
bólem.
-Bonnie! Przestań , to ja
Caroline!
Przestała.. zamknęła drzwi i
zniknęła.
Nie wiedziałam co robić.
Bonnie opętały te cholerne wiedźmy! Nie mogłam do niej przemówić. Zadzwoniłam
do Stefana powiedziałam o tym co się stało. Dowiedziałam się też że jest „tajne zebranie” z cyklu jak
wykończyć Klausa.. Byłam ciekawa co
szykują. Postanowiłam tam pójść.
Spotkanie było o 16.00, dlatego najpierw poszłam do
domu. Kurcze czemu nie jeżdżę autem? Mam już dość chodzenia, następnym razem
jadę moim New beeatle. Jakoś doszłam do domu, wpadłam do salonu jak opętana,
byłam spragniona. Dziwne, karmiłam się rano krwią Klausa. Czyżby ona nie
zaspokajała moich potrzeb? Muszę go spytać.. a no tak zapomniałabym.. nie
rozmawiam z nim. Już za nim tęsknie.. ahh. Caroline, bądź twarda.
Zajrzałam do lodówki, nie
było krwi. Na blacie była butelka burbonu a przy niej liścik
„Pragnienie trzeba gasić konkretnym trunkiem” –Niklaus
Spojrzałam do zamrażarki… tak
ona znowu to zrobiła. Zamroziła mi krew…Czy ja wyglądam na rybkę, która wcina
zamrożone robaki? GRR! Nalałam sobie whisky i zasiadłam w fotelu, rozkoszując się
w ciszy smakiem trunku. Potem poszłam pod prysznic i wyszykowałam się na
spotkanie w domu Salvatorów. Kurcze to już 15.00. Napisałam mamie liścik, wzięłam torebkę i
pojechałam do Salwatorów.
Wtargnęłam nie czekając na
czyjeś zaproszenie.
-Co jest? – rzuciłam
obojętnie.
-O zjawiła się nasza
ksieżniczka.- uśmiechnął się Damon.
-Damon…- powiedziala Elena z
karcącą miną.
-Ok. , Elena. Jestem
przyzwyczajona, że Damon traktuje mnie jak Barbie..
-Gdzie Stefan?
-Pojechał do Bonnie.
-Co? Dlaczego? Przecież mówiłam
mu..
-Blondi, co ty kombinujesz?
-Nie moja wina, że Stefan Ci
nie ufa Damon. Widocznie miał powód aby ci nie powiedzieć.
-Gadaj, albo nie będę taki
miły Caroline.
-Chcesz abym mówiła. Dobrze, już
wiesz dlaczego Ci nic nie powiedział… Jesteś zbyt wybuchowy, pragniesz Eleny
ponad wszystko. Dojdziesz do celu nawet po trupach. . Tym sposobem nigdy nie zdobędziesz
Eleny! Ona kocha Stefana. Pogódź się z tym wreszcie Damon.
-
Damona zabolały moje słowa.
Stał bezsilnie z tym swoim szyderczym uśmiechem i zaciskał pięści . Podbiegł do
mnie łapiąc mnie za szyję.
-Nie bądź taka do przodu
Caroline, bo się kiedyś przeliczysz ,słonko. Powiedział poczym puścił moją
szyję wbijając mi kołek w serce. Zwijałam
się z bólu.. moja skóra zaczęła blednąć..słyszałam krzyki Eleny..traciłam
przytomność. To był mój koniec… bez mojego ukochanego..
Klaus:
Wróciłem do swojej rezydencji,
zasiadłem w fotelu i wziąłem się za szkicowanie. Zmartwiły mnie nieco słowa mojej
najdroższej, nie ufała mi. Znowu straciłem jej zaufanie, które tak ciężko było
mi zdobyć. Podejrzewała mnie o sprawę z Bonnie. Może i słusznie. Wiedziałem co
się stanie, ale nie wiedziałem że tak szybko. Siedziałem rozmyślając, do salonu
wpadła Rebekah.
-Witaj Braciszku, gdzie się
szlajałeś w nocy? Tylko nie mów mi, że byłeś z tą laleczką?
-Nie będę z tobą rozmawiał
Bekah. Lepiej powiedz jak tam Koll?
-Siedzi w piwnicy jak kazałeś…nie
rozumiem cie, to twój brat..
-A zrozumiałabyś gdyby ktoś
się do Ciebie dobierał?
-Przepraszam, masz rację…mimo
to Caroline jest kobietą.. musimy się trzymać razem.
-Wreszcie zaczynasz, rozumieć
siostrzyczko. – powiedziałem z uśmiechem.
- To, że to powiedziałam nie
oznacza że ją polubię, Nik. – powiedziała krzyżując ręcę.
-Wiem, Rebekah.
Wstałem i zbliżyłem się do
niej. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem na kanape.
-Słuchaj, wiem że jest ci
trudno. Zawsze byłaś na pierwszym miejscu, to z toba spędziłem całe wieki. Jesteś
moją siostrą ,zawsze będziesz dla mnie ważna, bez względu co zrobię. Pamiętaj o
tym.
-Klaus, nie wiesz jak
trudno.. Pojawiła się ta Caroline.. a ty zupełnie tracisz dla niej głowie. Nie intersuję
cie już nasza rodzina? Chcesz nadal
tworzyć te swoje hybrydy.
-Rebekah nie zaczynajmy tego
tematu, mówiłem ci już. Postanowiłem nie zmienie zdania.
-Nik.. wiedz, że jeśli
zostawisz mnie dla Caroline, z bólem ci wybaczę. Będzie ciężko, ale zrobie to.
Zaakceptuje ją. Jeśli jednak wybierzesz hybrydzią
rodzinkę, zapomnij o mojej dobroci..
-Znasz, moje zamiary. Ja się
nie zmienię siostro, a teraz cie przepraszam chce pobyć sam.
Wstałem z kanapy i wyszedłem
z domu. Wsiadłem do auta i pojechałem do Grilla. Już miałem wchodzić do środka
knajpy, ale dostałem wiadomość.
Klaus, mam problem – Stefan.
Hmm ciekawe. Stefcio
potrzebuję mojej pomocy. Niech będzie nie mam nic lepszego do roboty.
Zadzwoniłem do niego usłyszałem znajomy głos..
-Ostrzegałam cię synu.
-Esther..
Esther?! Boże! O co chodzi? A co z Caroline? Mam nadzieję, że przeżyję.
OdpowiedzUsuńAle akcja! Błagam, powiedz, że Caroline nic się nie stało... no i jeszcze ester... :)
OdpowiedzUsuń