sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 10

Przepraszam, że tak długo. Kiepsko się czuję fizycznie, ale wena powróciła. Dlatego też skończylam rozdział miłego czytania:)

Pozdrawiam;)


Klaus: 


Delikatnie wyszedłem z objęć mojej ukochanej, nie chciałem jej obudzić. Położyłem ją na hotelowym łóżku i poszedłem do łazienki. Dopiero teraz zauważyłem w jakim stanie jest nasz pokój. Na ten widok uśmiechnąłem się. To była cudowna noc, warta takiej demolki. Warta zburzenia muru berlińskiego. Patrzyłem w lustro zadowolony z siebie, po chwili ujrzałem w nim  również ponętną wampirzyce otuloną kołdrą. Zbliżyła się do mnie, podgryzając mnie w szyję. Caroline wiedziała co lubię. Dzielenie się krwią ze swoim ukochanym było więzią, która nie pozwalała na zdradę. Caroline na pewno o tym nie wiedziała, ale przynajmniej miałem pewność, że gdyby próbowała mnie zdradzić, dowiedziałbym się o tym pierwszy. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że mogę ją stracić w mgnieniu oka. Dla mnie dane słowo było ważniejsze niż czyjeś życie. Wszystko zmierzało do tego, że nie spełniałem obietnicy, którą dałem czarownicy. Musiałem dogadać się z Bonnie…

Caroline:

Byłam szczęśliwa. Mój ukochany spędził ze mną upojną noc. Prawie zapomniałam o tym co stało się  z Eleną, a raczej o tym co wstąpiło w moją przyjaciółkę. Nie mogłam tutaj flirtować z Klausem, kiedy Bonnie była w rozsypce. Jestem okropna! Jak ja mogłam tutaj w ogóle przyjść. Powinnam odmówić spotkania i zająć się Bonnie. Cóż, trudno, mogę  tylko naprawić swoje błędy.
-Klaus, muszę iść.- powiedziałam stanowczo.
-Dobrze moja droga. Zapewne idziesz do Bonnie i Eleny.
-Co.. skąd ty.. Miałeś w  tym swój udział?!
-Wybacz, nie mogę ci odpowiedzieć.
-Wiesz… myślałam że się zmieniłeś.
-Moja droga, nikt mnie nie zmieni.
-Szkoda czasu..-  zabrałam swoje rzeczy i wyszłam zawiedziona.

Jeszcze kilka godzin temu sądziłam że ten człowiek mnie kocha. Myślałam.. nauczę się z czasem nie winić go za poprzednie czyny. Jednak po tej rozmowie, wiem że nic z  tego. On się nie chce zmienić. Dotarło do mnie, że on będzie nadal krzywdził ludzi. Moja miłość do niego stawała się nierealna..
Wybiegłam z hotelu jak oparzona. Miałam chęć płakać, jednak starałam się powstrzymywać łzy. Musiałam być silna. Dla siebie… dla Bonnie, Eleny.. a nawet dla naburmuszonego Damona. Nie mogłam dać mu tej satysfakcji. Dobrze zrobiłam nie mówiąc dziewczynom o Klausie, bo już chyba nie będzie o czym. Lepiej aby nie wiedziały. Nie miałam się czym chwalić.. Przespałam się z hybrydą, po czym się na nim zawiodłam. Zaczynałam się już łudzić, że będę miała normalne życie. Poczułam wibracje.
-Halo?
-Cześć Blondi. Rusz swój zgrabny tyłeczek, podmaluj oko i leć dogadywać się z Klausem.
-Chyba całkowicie Ci odbiło Damon. Nie będę waszym chłopcem na posyłki. Cześć!

Rozłączyłam się i wrzuciłam telefon do torebki. Miałam iść do Eleny, jednak u niej na pewno będzie czekał Damon, a ja nie mam zamiaru bawić się w ich gierki, dlatego poszłam do Bonnie.
Szłam wspominając gorący seks z Klausem. Naprawdę się na tym znał, nie mogłam narzekać. Muszę szczerze przyznać, że Damon mimo że był  dupkiem również potrafił się zabawić. Pamiętam czasy kiedy byłam jeszcze człowiekiem.. No nic.. Lepiej o tym nie myśleć! Muszę zająć się sprawą z Bonnie. Detektyw Caroline Forbes  wkracza do akcji. W końcu musze mieć jakieś  zdolności po mamie.  Stałam już przed drzwiami czarownicy. Zaczęłam pukać, nikt nie otwierał. Rozejrzałam się wokół domu. Nikogo nie było. Spróbowałam raz jeszcze. Drzwi otworzyły się. Upadłam…
Wzrok Bonnie przeszywał mnie bólem.
-Bonnie! Przestań , to ja Caroline!
Przestała.. zamknęła drzwi i zniknęła.
Nie wiedziałam co robić. Bonnie opętały te cholerne wiedźmy! Nie mogłam do niej przemówić. Zadzwoniłam do Stefana powiedziałam o tym co się stało. Dowiedziałam się  też że jest „tajne zebranie” z cyklu jak wykończyć Klausa..  Byłam ciekawa co szykują. Postanowiłam  tam pójść.
Spotkanie  było o 16.00, dlatego najpierw poszłam do domu. Kurcze czemu nie jeżdżę autem? Mam już dość chodzenia, następnym razem jadę moim New beeatle. Jakoś doszłam do domu, wpadłam do salonu jak opętana, byłam spragniona. Dziwne, karmiłam się rano krwią Klausa. Czyżby ona nie zaspokajała moich potrzeb? Muszę go spytać.. a no tak zapomniałabym.. nie rozmawiam z nim. Już za nim tęsknie.. ahh. Caroline, bądź twarda.
Zajrzałam do lodówki, nie było krwi. Na blacie była butelka burbonu a przy niej liścik

„Pragnienie trzeba gasić konkretnym trunkiem” –Niklaus

Spojrzałam do zamrażarki… tak ona znowu to zrobiła. Zamroziła mi krew…Czy ja wyglądam na rybkę, która wcina zamrożone robaki? GRR! Nalałam sobie whisky i zasiadłam w fotelu, rozkoszując się w ciszy smakiem trunku. Potem poszłam pod prysznic i wyszykowałam się na spotkanie w domu Salvatorów. Kurcze to już 15.00.  Napisałam mamie liścik, wzięłam torebkę i pojechałam do Salwatorów.

Wtargnęłam nie czekając na czyjeś zaproszenie.
-Co jest? – rzuciłam obojętnie.
-O zjawiła się nasza ksieżniczka.- uśmiechnął się Damon.
-Damon…- powiedziala Elena z karcącą miną.
-Ok. , Elena. Jestem przyzwyczajona, że Damon traktuje mnie jak Barbie..
-Gdzie Stefan?
-Pojechał do Bonnie.
-Co? Dlaczego? Przecież mówiłam mu..
-Blondi, co ty kombinujesz?
-Nie moja wina, że Stefan Ci nie ufa Damon. Widocznie miał powód aby ci nie powiedzieć.
-Gadaj, albo nie będę taki miły Caroline.
-Chcesz abym mówiła. Dobrze, już wiesz dlaczego Ci nic nie powiedział… Jesteś zbyt wybuchowy, pragniesz Eleny ponad wszystko. Dojdziesz do celu nawet po trupach. . Tym sposobem nigdy nie zdobędziesz Eleny! Ona kocha Stefana. Pogódź się z tym wreszcie Damon.
-
Damona zabolały moje słowa. Stał bezsilnie z tym swoim szyderczym uśmiechem i zaciskał pięści . Podbiegł do mnie łapiąc mnie za szyję.
-Nie bądź taka do przodu Caroline, bo się kiedyś przeliczysz ,słonko. Powiedział poczym puścił moją szyję wbijając mi kołek w serce.  Zwijałam się z bólu.. moja skóra zaczęła blednąć..słyszałam krzyki Eleny..traciłam przytomność. To był mój koniec… bez mojego ukochanego..



Klaus:

Wróciłem do swojej rezydencji, zasiadłem w fotelu i wziąłem się za szkicowanie. Zmartwiły mnie nieco słowa mojej najdroższej, nie ufała mi. Znowu straciłem jej zaufanie, które tak ciężko było mi zdobyć. Podejrzewała mnie o sprawę z Bonnie. Może i słusznie. Wiedziałem co się stanie, ale nie wiedziałem że tak szybko. Siedziałem rozmyślając, do salonu wpadła Rebekah.
-Witaj Braciszku, gdzie się szlajałeś w nocy? Tylko nie mów mi, że byłeś z tą laleczką?
-Nie będę z tobą rozmawiał Bekah. Lepiej powiedz jak tam Koll?
-Siedzi w piwnicy jak kazałeś…nie rozumiem cie, to twój brat..
-A zrozumiałabyś gdyby ktoś się do Ciebie dobierał?
-Przepraszam, masz rację…mimo to Caroline jest kobietą.. musimy się trzymać razem.
-Wreszcie zaczynasz, rozumieć siostrzyczko. – powiedziałem z uśmiechem.
- To, że to powiedziałam nie oznacza że ją polubię, Nik. – powiedziała krzyżując ręcę.
-Wiem, Rebekah.
Wstałem i zbliżyłem się do niej. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem na kanape.
-Słuchaj, wiem że jest ci trudno. Zawsze byłaś na pierwszym miejscu, to z toba spędziłem całe wieki. Jesteś moją siostrą ,zawsze będziesz dla mnie ważna, bez względu co zrobię. Pamiętaj o tym.
-Klaus, nie wiesz jak trudno.. Pojawiła się ta Caroline.. a ty zupełnie tracisz dla niej głowie. Nie intersuję cie już nasza rodzina? Chcesz nadal  tworzyć te swoje hybrydy.
-Rebekah nie zaczynajmy tego tematu, mówiłem ci już. Postanowiłem nie zmienie zdania.
-Nik.. wiedz, że jeśli zostawisz mnie dla Caroline, z bólem ci wybaczę. Będzie ciężko, ale zrobie to. Zaakceptuje ją.  Jeśli jednak wybierzesz hybrydzią rodzinkę, zapomnij o mojej dobroci..
-Znasz, moje zamiary. Ja się nie zmienię siostro, a teraz cie przepraszam chce pobyć sam.
Wstałem z kanapy i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta i pojechałem do Grilla. Już miałem wchodzić do środka knajpy, ale dostałem wiadomość.

Klaus, mam problem – Stefan.

Hmm ciekawe. Stefcio potrzebuję mojej pomocy. Niech będzie nie mam nic lepszego do roboty.
Zadzwoniłem do niego usłyszałem znajomy głos..
-Ostrzegałam cię synu.
-Esther..


2 komentarze:

  1. Esther?! Boże! O co chodzi? A co z Caroline? Mam nadzieję, że przeżyję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale akcja! Błagam, powiedz, że Caroline nic się nie stało... no i jeszcze ester... :)

    OdpowiedzUsuń