sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 16



Caroline:

W Mystic Foolls  zaczynało się ściemniać. Nawet nie zauważyłam kiedy zaszło słońce. Wkoło panowała cisza i spokój. Tutejsza ludność nie należy do maniaków imprez. Zdarzało się kiedyś kliku  narkomanów i alkoholików, ale te czasy minęły. Odkąd  w mieście pojawiły się istoty nadnaturalne, ludzie mimo iż o nich nie wiedzą, nie wychodzą wieczorami na miasto. W zasadzie nie dziwiłam im się, w naszym mieście nie było nic ciekawego, a dzisiejsza młodzież woli spędzać czas przed komputerem niż na świeżym powietrzu.
Jechałam spokojnie, płynąc po pustych ulicach mroku, rozmyślając nad lepszym jutrem. W ostatnim czasie tak wiele się wydarzyło. Na dodatek sytuacja z Tylerem mnie nie pokoiła.
Tyler, Klaus zaczynałam się powoli w tym gubić. Którego kocham?  Może nie powinnam być z żadnym z nich? Te  pytania trapiły mnie bez końca. Jestem żałosna, nawet nie potrafię określić co czuje.. Co z ciebie za wampir, Caroline?
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie hałas. To był trzask, łamanie kości. Zatrzymałam gwałtownie samochód i  wybiegłam na pomoc niewinnej istocie. To nie  była niewinna istota. Przed moimi oczyma ukazała się Tatia.
-Witaj Caroline.
Stanęłam jak  wryta, nie było mnie stać nawet na głupie „Cześć”.
-Hmm zszokowana naiwna blondyneczka. Już  wiesz  czemu Cię zostawił, słonko.
-Sądziłam, że w twoim wieku nie wypada  rzucać się pod koła. Nie jest to kulturalny gest, nieprawdaż?
-Daruj sobie ten incydent. Posłuchaj mnie teraz uważnie, zapomnisz o  tym że go poznałaś. On był mój.
-Że co proszę? Kim ty do cholery jesteś żeby mi rozkazywać, co?
-Jestem na  tyle ważna, że mogę zmienić twoje życie w mgnieniu oka. Zresztą  chyba się już przekonałaś. Chwila w limuzynie zamieniła twoje życie w koszmar, mylę się?
-On był twój. Trafne spostrzeżenie.
-Nie łap mnie za słówka, gówniaro.
-Jeśli masz zamiar  dalej mi ubliżać to sobie odpuść, nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
-Nie interesuje mnie na co masz ochotę.
-A mnie nie interesuje co mówisz. Żegnam.
Wsiadłam spowrotem do samochodu i już za  kilka metrów byłam przed barem. Zabrałam torebkę i ruszyłam w stronę Grilla. Już miałam pociągnąć za klamkę od drzwi, kiedy dostałam sms-a. Wiadomość była krótka.

20:40

TREŚĆ: Tęsknie najdroższa.

Tylko jedna osoba zwracała się do mnie w  ten sposób. To musiał być Klaus. Najpierw Tatia, teraz  ta wiadomość.. On musiał  być w pobliżu. Z jednej strony chciałam go zasztyletować i mieć władzę nad nim, jak to on robił ze swoim rodzeństwem, a z drugiej.. najzwyczajniej w świecie poczuć jego dotyk i smakować jego  ust od nowa przez wieczność. Wycofałam się z Grilla. Dotarło do mnie gdzie zmierzała Tatia. Musiałam udać się do rezydencji Mikelsonów. Nie chciałam ryzykować, musiałam schować swoją godność i zadzwonić do Rebeki. Wybrałam jej numer i czekałam, aż usłyszę ten głos, który doprowadzał mnie do furii.
Zdezorientowana całą sytuacją, wyłączyłam się kompletnie. Nagle na swoim ramieniu poczułam czyjś dotyk, później poczułam znany mi zapach. To był mój ukochany pierwotny.
Stałam nie ruchoma, kiedy Klaus wytrącił mi z rąk moją komórkę i zaczął bawić się moimi lokami.
- Oh Caroline, jak dawno nie czułem twojej bliskości.
Byłam wniebowzięta po tych słowach.. rozpływałam się z zadowolenia. Jednak coś mną wstrząsnęło. Przypomniałam sobie jak nagle potrafił mnie odtrącić.
-Klaus… musimy poważnie porozmawiać.
-Kochanie, możemy rozmawiać całą wieczność.
-Nie, nie ma kochanie. Odtrąciłeś mnie, kiedy Ci zaufałam. Poświęciłam dla Ciebie wszystko. A ty jak mi się odpłacasz? Po 15 minutach rozmowy z jakąś dziwką, po prostu mnie zostawiasz? Bez konkretnych argumentów? „Nie ten czas” ?! Wiesz ile razy  już to mówiłeś? Mam tego dość! Rozumiesz? Mam dość, twoich kłamstw, twoich sztuczek Niklausie.
Sądziłam, że bierzesz mnie na poważnie, że nie jestem twoją zabawką za którą mnie kiedyś miałeś. Okazuje się, że kłamałeś. Boże jaka ja  byłam  głupia. Nadal masz mnie za naiwną blondynkę, której każdy kit można wcisnąć. Zawiodłam się na Tobie, Niklausie.
Spoglądałam mu gniewnie prosto w oczy. Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Zaczynałam dostrzegać szczerość w jego oczach. Moje serce mówiło abym przebaczyła, ale rozsądek kazał uciekać gdzie pieprz rośnie i zapomnieć.
Po chwili Klaus przyciągnął mnie do siebie mówiąc:
-Caroline, czy mogę coś powiedzieć, najdroższa?
Zapadła grobowa cisza, spuściłam z niego wzrok, nie potrafiłam na niego patrzeć. Przerażała mnie myśl o tym, że mogę go stracić, a jeszcze bardziej to, że zaraz mu ulegnę.
Klaus podciągnął mój podbródek do góry i zmusił mnie abym na niego spojrzała.
-Moja  droga.. nie można bać się uczuć, zatajanie ich jest najgorszą rzeczą którą możesz zrobić. Wiedz, że możesz mnie nienawidzić, gardzić mną, ale ja nie odpuszczę.Kocham Cię Caroline Forbes. Całe wieki czekałem na Ciebie, może  bywasz naiwna, ale masz prawo  jesteś przy mnie dzieckiem. Nie chcę abyś mnie źle zrozumiała. Życie mnie wiele nauczyło, ale nikt nie dał mi  tyle szczęścia co ty najdroższa. Nauczyłaś mnie czegoś więcej. Nauczyłaś mnie okazywania uczuć, więc pokaż mi teraz, że twoje nauki nie poszły na marne, Caroline.
-Klaus ja naprawdę muszę nad tym wszystkim pomyśleć.
-Rozumiem. Umówmy się jutro, porozmawiamy na spokojnie. Czy to wystarczający czas na zebranie myśli?
-Co z Tatią?
-Nic nie było z Tatią..  to były interesy tylko i wyłącznie. Nie chce  o tym rozmawiać przed  Grillem. A teraz wróćmy do mojego pytania.
-Nie obiecuję, że jutro rzucę Ci się w ramiona i będę najszczęśliwsza osobą pod słońcem.
-Kochanie, nie wymagam tego. Twoje towarzystwo jest wystarczające. Doskonale wiem w jakiej jestem  sytuacji. Może odwiozę Cię do domu, słabo wyglądasz.
-Nie… muszę się napić. Po to tutaj w końcu przyjechałam.

Klaus:

Wreszcie ją ujrzałem. Nie spodziewałem się, że wskoczy mi w ramiona i będzie jak dawniej. Znowu straciłem szansę. Niepotrzebnie Esther wymazała jej pamięć. Wiedziałaby jakim człowiekiem jestem. Co zrobiłem z Tylerem, dlaczego zginął. To był błąd. Obiecałem sobie ,że nigdy nie wymażę jej pamięci. Co prawda nie zrobiłem tego osobiście, ale czuję się winny. Będę czuł się winny całe wieki. Jeśli jej nie wyznam prawdy nie będę potrafił spojrzeć jej w oczy do końca życia, to zabrnęło za daleko.
Postanowiłem również iść do  baru. W końcu wiedziałem, że moja wampirzyca nie jest zwolenniczką alkoholu, pije go w skrajnych wypadkach, dlatego też nie wiele jej trzeba aby straciła trzeźwość umysłu. Usiedliśmy przy barze, zamówiłem dla nas szkocką i ze sztucznym uśmiechem podziękowałem Mattowi. Nie wiem dlaczego, ten chłopak działał mi na nerwy. Cóż może dlatego, że jest byłym Caroline. Ciężko stwierdzić, rasa ludzka ogólnie jest bardzo irytująca. Nie rozmyślając nad tym dłużej zamówiłem kolejne drinki z whisky. Moja ukochana zaczynała  już obijać się o ściany,  nie było mi wtedy do śmiechu. Zaczynała kleić się do śmiertelników co było nie do zniesienia. Musiałem zareagować i przerwać tą kompromitacje.
-Caroline, na Ciebie już czas.- powiedziałem z  ostrzegawczym spojrzeniem. Jednak moja ukochana nie zamierzała traktować mnie  poważnie. Dałem jej wolną rękę, bacznie ją obserwując. Caroline zaczęła tańczyć z jakimś  facetem. To był  zdecydowanie zbyt wyuzdany taniec. Widziałem, że ten typ jest na nią napalony.
-Heej, Caroline chyba zaczyna przesadzać, co? – powiedział Matt.
-Cóż, za chwilę będzie miała na sumieniu tego faceta. Jeszcze krok i będzię wąchał kwiatki od spodu.
-Klaus, nigdy Cię nie lubiłem, to oczywiste. Jednak Cię toleruje, skoro Caroline Ci zaufała to ja tym bardziej muszę być fair w stosunku do niej i cię akceptować. A teraz proszę Cię nie pozwól się jej kompromitować i zabierz ją stąd.
Popatrzyłem przez chwilę w moją szklankę po czym wypiłem zawartość jednym haustem i poszedłem po Caroline.
-Kochana koniec tych wygłupów.
-Proszę Cię nie bądź  takim sztywniakiem.
-Koniec najdroższa.
Powiedziałem po czym zarzuciłem moją ukochaną sobie na plecy jak zakładniczkę, a ona okładała moje plecy pięściami wpadając w furie jak pięciolatka.
-Postaw mnie na ziemie! Natychmiast.
-Obawiam się, że nie możesz chodzić skarbie.
-Oczywiście, że mogę. Zaraz Ci to udowodnię!
Wyszedłem z Caroline na powietrze i posłusznie postawiłem ją na chodniku.
Caroline ledwo utrzymywała się na swoich granatowych szpilkach, lecz  była dumna z siebie, że stoi. Jednak nie długo trwała jej radość, gdyż za chwilę wpadła już w moje ramiona.
-Dlaczego mnie znowu łapiesz!
-Kochana, potłukłabyś się, a tego nie chcemy.- powiedziałem z głupim uśmieszkiem na twarzy.
Caroline wyczuła moją drwinę, uśmiechnęłam się równie szeroko i zbliżyła się do moich ust, szeptając:
-Też tęskniłam..
-Wiem kochanie, wiem.
Oddałem się całkowicie chwili. Pocałowałem moją niesforną wampirzyce czekając na dalszy ciąg wydarzeń.



3 komentarze:

  1. ,,(...) czekając na dalszy ciąg wydarzeń." - Jaki ciąg? ;> Co się działo dalej? ;d Rozdział świetny, długo na niego czekałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdzial ja chce wiecej

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział, czekam na nn

    OdpowiedzUsuń