czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 18


Siemka!

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, strasznie zaniedbałam bloga. Jednak kiedy weszłam dzisiaj na stronkę i zobaczyłam 13909 wyświetleń powiedziałam na  głos  "wow"  i postanowiłam wziąść się i napisać kolejny rozdział. Musicie mi to jakoś  wybaczyć, a ja postaram się wynagrodzić  te dwa miesiące nieobecności najlepiej jak  będę potrafiła. Czekam na komentarze to na prawdę motywuje do pracy ! :)
_________________________________________________________________________________




Caroline:

Byłam cholernie zła. Znowu  traktował mnie jak dziewczynkę,  która nic nie zrozumie. Co on sobie wyobrażał? Teraz potrzebowałam przyjaciół. Przyjaciół, którzy się ode mnie odwrócili.
Nikt się mną nie interesował. Coś musiało  być nie tak..
Postanowiłam iść do domu Salvatorów, aby sprawdzić co jest grane.  Już  dziesięć minut później stałam przed drzwiami rezydencji braci Salvatore. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie otwierał.  Czyżby wiedzieli, że to ja? Przecież ja nic im nie zrobiłam. Doskonale wiedziałam że robili się podejrzliwi co do osoby pierwotnego, jednak to nie powód  aby zerwać ze mną wszelkie kontakty. Stałam pod drzwiami rozmyślając kiedy z  rozmyślań wyrwał mnie  dźwięk zwalniającego silnika motocyklu Stefana. Jednak na motocyklu nie było Stefana, tylko Elena i Daemon.
- Cześć Blondi, czego tu szukasz?
-Hej Car. – powiedziała  Elena
Postanowiłam wziąć bruneta na stronę.  Podbiegłam do motocyklu i  dałam jasno do zrozumienia, że Elena zostaje. Lekko zirytowana zeszła z motocyklu i z groźnym spojrzeniem udała się w kierunku  rezydencji.
-Jedziemy, czy nadal będziesz się tak dziwnie przyglądał?
-No no Forbes twarda ręka Klausa  Ci służy, ty diablico rawrr.
-Skończyłeś?
-W sumie mógłbym poruszyć jeszcze kilka kwestii ale skoro nalegasz to jedźmy.
Ruszyliśmy na przedmieścia Mystic Fools. Chmury pociemniały, zapowiadało się na deszcz.  Deamon pędził jak szalony, nie przeszkadzałam mu sama lubiłam szybką jazdę.  Za życia kochałam  adrenalinę, jednak teraz kiedy jestem wampirem to nie to samo. Mam świadomość, że moje życie nie jest tak kruche jak przedtem. Dlatego szybka jazda nie robiła na mnie już  takiego wrażenia. Po 15 minutach  jazdy zatrzymaliśmy się nad  jeziorem Meanwhilestaff.
Zeskoczyłąm z motocyklu i usiadłam na pomoście.  Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się tak późno. Po chwili Deamon wyciągnął spod siedzenia motocyklu worki z krwią po czym podszedł do mnie i wręczył mi jeden.
-Miał być dla Elki, ale cóż, podzielę się.
-Ty się dzielisz? Od kiedy? Jestem w szoku. Chwila… jak dla Eleny?
-Uwierz nie zawsze jestem chamem… no dobra zawsze. Czasami mam przebłyski dobroci i dzisiaj  jest twój szczęśliwy dzień. Przy okazji o czym chcesz rozmawiać?
-Pytałam o coś? Jak  to krew dla Eleny?!
-Ok..  czuję klimat.. Elena jest wampirem. Ty nie wiesz?
-Jak ona  sobie radzi?  
-Wow poważnie nic nie wiesz?!
-Deamon a czy wyglądam jakbym sobie żartowała?
-Ok..skoro ty tego nie wiesz.. to zapytam inaczej co wiesz? Od kiedy jesteś w Mystic Fools? Przecież Klaus Cie zabrał.
-Ja nic nie wiem.. pamiętam wyjazd z Klausem potem.. koszmar.. ehh.. wróciłam sama.
-Spoko rozumiem, może nie jestem odpowiednią osoba, której masz się zwierzać.
-Po prostu nie mam ochoty.
-Cholera.. ty nic nie pamiętasz? No jasne.. Esther.
-Esther? Co? Jak to..? Mów wszystko jak na spowiedzi.
-No widzisz  Caroline jakiś miesiąc  temu miałem kaprys żeby Cię zabić.-  powiedział z przerażonym wzrokiem i  głupim uśmiechem na twarzy.
-Coś  ty powiedział?
-Właśnie  teraz nadszedł moment, w którym powinienem mieć ze sobą bourbon. Jak wypijesz jesteś łatwiejsza.
Wstałam z pomostu i rzuciłam się na bruneta przyduszając go. Jednak nie dałam mu rady.. po chwili  oderwał od siebie moje ręce i ze spokojem w oczach zaczął przemawiać.
-Spokojnie.. wszystko ci powiem tylko mnie nie zabijaj bo nie będziesz miała ze mnie pożytku.
-Zrobię  to jak  tylko skończysz mówić! Gadaj!
-Więc jak mówiłem.. chciałem Cie zabić.
-Bo?!
-Powiedzmy, że nie chciałaś być uległa, wystarczy?
-Daemon do cholery mów albo nie ręczę za siebie!
-Ok… chciałem żebyś zakręciła się koło Klausa i pomogła zrealizować mój plan.
- Miałam być przynętą?!- znowu zaczęłam się szarpać ze złości.
-Albo się uspokoisz, albo zacznij szukać innego jelenia bo na prawdę nie mam ochoty się z  tobą szarpać blondyneczko.
Popatrzyłam na niego wściekła i zamilkłam.
-Kontynuując, opierałaś się , a ja  byłem wściekły, irytowałaś mnie i  ubliżałaś wziąłem kołek i niefortunnie  wbiłem w serce. Potem magicznym sposobem twój pan idealny zabrał Ciebie i Bonnie i tak już od tamtej pory miałem spokój nie widziałem Cię aż do dzisiaj. Za twoje życie przypłaciła Elena, musiała umrzeć. Szczegółów nie znam, pytaj swojego kochanka skarbie.
-Gnij w piekle Daemon..
Odepchnęłam go na  drzewo i pobiegłam do domu.. Wiedziałam że muszę porozmawiać z Klausem, ale nie miałam na to ochoty.. postanowiłam przespać się spokojnie  w moim łóżku przy czuwającej matce.
Musiałam pomyśleć.. musiałam coś zrobić..  pozostaje pytanie co z Tylerem?  Może  też był w to wplątany?