Siemka!
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, strasznie zaniedbałam bloga. Jednak kiedy weszłam dzisiaj na stronkę i zobaczyłam 13909 wyświetleń powiedziałam na głos "wow" i postanowiłam wziąść się i napisać kolejny rozdział. Musicie mi to jakoś wybaczyć, a ja postaram się wynagrodzić te dwa miesiące nieobecności najlepiej jak będę potrafiła. Czekam na komentarze to na prawdę motywuje do pracy ! :)
_________________________________________________________________________________
Caroline:
Byłam cholernie zła. Znowu
traktował mnie jak dziewczynkę,
która nic nie zrozumie. Co on sobie wyobrażał? Teraz potrzebowałam
przyjaciół. Przyjaciół, którzy się ode mnie odwrócili.
Nikt się mną nie interesował. Coś musiało być nie tak..
Postanowiłam iść do domu Salvatorów, aby sprawdzić co jest
grane. Już dziesięć minut później stałam przed drzwiami
rezydencji braci Salvatore. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie otwierał. Czyżby wiedzieli, że to ja? Przecież ja nic
im nie zrobiłam. Doskonale wiedziałam że robili się podejrzliwi co do osoby
pierwotnego, jednak to nie powód aby
zerwać ze mną wszelkie kontakty. Stałam pod drzwiami rozmyślając kiedy z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk zwalniającego silnika motocyklu
Stefana. Jednak na motocyklu nie było Stefana, tylko Elena i Daemon.
- Cześć Blondi, czego tu szukasz?
-Hej Car. – powiedziała
Elena
Postanowiłam wziąć bruneta na stronę. Podbiegłam do motocyklu i dałam jasno do zrozumienia, że Elena zostaje.
Lekko zirytowana zeszła z motocyklu i z groźnym spojrzeniem udała się w
kierunku rezydencji.
-Jedziemy, czy nadal będziesz się tak dziwnie przyglądał?
-No no Forbes twarda ręka Klausa Ci służy, ty diablico rawrr.
-Skończyłeś?
-W sumie mógłbym poruszyć jeszcze kilka kwestii ale skoro
nalegasz to jedźmy.
Ruszyliśmy na przedmieścia Mystic Fools. Chmury pociemniały,
zapowiadało się na deszcz. Deamon pędził
jak szalony, nie przeszkadzałam mu sama lubiłam szybką jazdę. Za życia kochałam adrenalinę, jednak teraz kiedy jestem
wampirem to nie to samo. Mam świadomość, że moje życie nie jest tak kruche jak
przedtem. Dlatego szybka jazda nie robiła na mnie już takiego wrażenia. Po 15 minutach jazdy zatrzymaliśmy się nad jeziorem Meanwhilestaff.
Zeskoczyłąm z motocyklu i usiadłam na pomoście. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się tak
późno. Po chwili Deamon wyciągnął spod siedzenia motocyklu worki z krwią po
czym podszedł do mnie i wręczył mi jeden.
-Miał być dla Elki, ale cóż, podzielę się.
-Ty się dzielisz? Od kiedy? Jestem w szoku. Chwila… jak dla
Eleny?
-Uwierz nie zawsze jestem chamem… no dobra zawsze. Czasami
mam przebłyski dobroci i dzisiaj jest
twój szczęśliwy dzień. Przy okazji o czym chcesz rozmawiać?
-Pytałam o coś? Jak
to krew dla Eleny?!
-Ok.. czuję klimat..
Elena jest wampirem. Ty nie wiesz?
-Jak ona sobie radzi?
-Wow poważnie nic nie wiesz?!
-Deamon a czy wyglądam jakbym sobie żartowała?
-Ok..skoro ty tego nie wiesz.. to zapytam inaczej co wiesz? Od
kiedy jesteś w Mystic Fools? Przecież Klaus Cie zabrał.
-Ja nic nie wiem.. pamiętam wyjazd z Klausem potem.. koszmar..
ehh.. wróciłam sama.
-Spoko rozumiem, może nie jestem odpowiednią osoba, której
masz się zwierzać.
-Po prostu nie mam ochoty.
-Cholera.. ty nic nie pamiętasz? No jasne.. Esther.
-Esther?
Co? Jak to..? Mów wszystko jak na spowiedzi.
-No widzisz Caroline
jakiś miesiąc temu miałem kaprys żeby
Cię zabić.- powiedział z przerażonym
wzrokiem i głupim uśmiechem na twarzy.
-Coś ty powiedział?
-Właśnie teraz
nadszedł moment, w którym powinienem mieć ze sobą bourbon. Jak wypijesz jesteś
łatwiejsza.
Wstałam z pomostu i rzuciłam się na bruneta przyduszając go.
Jednak nie dałam mu rady.. po chwili
oderwał od siebie moje ręce i ze spokojem w oczach zaczął przemawiać.
-Spokojnie.. wszystko ci powiem tylko mnie nie zabijaj bo
nie będziesz miała ze mnie pożytku.
-Zrobię to jak tylko skończysz mówić! Gadaj!
-Więc jak mówiłem.. chciałem Cie zabić.
-Bo?!
-Powiedzmy, że nie chciałaś być uległa, wystarczy?
-Daemon do cholery mów albo nie ręczę za siebie!
-Ok… chciałem żebyś zakręciła się koło Klausa i pomogła
zrealizować mój plan.
- Miałam być przynętą?!- znowu zaczęłam się szarpać ze złości.
-Albo się uspokoisz, albo zacznij szukać innego jelenia bo
na prawdę nie mam ochoty się z tobą
szarpać blondyneczko.
Popatrzyłam na niego wściekła i zamilkłam.
-Kontynuując, opierałaś się , a ja byłem wściekły, irytowałaś mnie i ubliżałaś wziąłem kołek i niefortunnie wbiłem w serce. Potem magicznym sposobem twój
pan idealny zabrał Ciebie i Bonnie i tak już od tamtej pory miałem spokój nie
widziałem Cię aż do dzisiaj. Za twoje życie przypłaciła Elena, musiała umrzeć.
Szczegółów nie znam, pytaj swojego kochanka skarbie.
-Gnij w piekle Daemon..
Odepchnęłam go na
drzewo i pobiegłam do domu.. Wiedziałam że muszę porozmawiać z Klausem, ale
nie miałam na to ochoty.. postanowiłam przespać się spokojnie w moim łóżku przy czuwającej matce.
Musiałam pomyśleć.. musiałam coś zrobić.. pozostaje pytanie co z Tylerem? Może
też był w to wplątany?