Wybaczcie że tak długo. Wreszcie się wzięłam i jest rozdział! Piszcie w komentarzach czy się podoba.
Nie trzymam was więcej w niepewności. Miłego czytania. ;)
________________________________________________________________________________
Błąkałam się kilka godzin na wietrze szukając kolejnej
ofiary.Nie wiedziałam co się dzieję, pragnęłam krwi i nie miałam powodu aby przestać.Wszyscy się ode mnie odwrócili.Przynajmniej takie odczuwałam wrażenie.. Nie
wiedziałam kiedy znalazłam się pod mostem.
Znalazłam tam trójkę
żebraków. Zrobiło mi się ich żal. Kiedyś uciekłabym od nich z krzykiem. Tak…
taka właśnie byłam przed przemianą. Pusta Caroline Forbes myśląca
tylko o swoim czubku nosa. Teraz martwiłam się o wszystko i wszystkich. Byłam
pogrążona w melancholii. Brak Klausa stawał się odczuwalny z każda sekundą
marnej wędrówki. Zostawił mnie. Zostawił
mnie samą w obcym mieście. Ahh to piękne miasto. Paryż, zawsze marzyłam aby tutaj przyjechać,
ale w takich okolicznościach to była dla
mnie ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. Piękne widoki, miasto zakochanych..
Może powinnam wybrać miasto zranionych i
porzuconych? Musiałam głęboko się
zastanowić nad tym co dalej z moim życiem. Nie rozumiem Niklausa. Powiedział, że mnie kocha,
ale to nie ten czas. Cholernie mnie denerwuje kiedy mówi „ Nie ten czas”
. O co w
tym chodzi? Jestem za młoda? Za
głupia? Nie przeszkadzało mu to wcześniej.
„-Wszystko ci kochana wytłumaczę, ale to nie jest jeszcze ten czas.”
„-Nie zasłużyłaś na męki ze mną..Musisz mnie zrozumieć moja
kochana. To nie ten czas..”
I zrozum tutaj facetów? Z
Tylerem nie miałam takich
problemów. Był prostym typem sportowca, który myślał tylko o jednym. Klaus to jego całkowite
przeciwieństwo. Szarmancki, mądry, sprytny, zadziwiający.. mogłabym tak
wymieniać bez końca.
W zasadzie dlaczego nie ma
już przy mnie Tylera? Nie pamiętam żebyśmy ze sobą zrywali?
O Mój Boże! Czy to
oznacza, że go zdradzam? Caroline, jesteś suką!
Chwila.. może powinnam do niego zadzwonić? Do cholery co
ja robie w tym Paryżu?! Czas wrócić do
Mystic Fools. Ruszyłam w kierunku lotniska. Po dwóch godzinach odprawy byłam
już w samolocie.
* * *
Obudziłam się cała i zdrowa w swoim łóżku. Przetarłam oczy i
poczułam słodki zapach który, wydobywał się
z kuchni. Pobiegłam w podskokach jak mała dziewczynka widząc Klausa, który smaży
naleśniki. Był taki szczęśliwy na mój
widok. Uśmiechnął się do mnie szeroko machając w moją stronę. Już chciałam wtulić się w jego
ramiona, jednak przed nim stanęła ponętna brunetka w jego koszuli. To była Tatia. Z moich oczu zaczęły płynąć gorzkie łzy. Zabrano mi mój skarb. Moja
miłość legła w gruzach.
-Caroline skarbie nic ci nie jest?
Nade mną stała moja mama z podejrzliwym wzrokiem.
-Och.. wszystko w porządku… zły sen.
-Wampiry mają sny?
-Haha tak mamo. Z tą zdziwioną miną wyglądasz jak pięciolatka, wiesz?
Zaczęłyśmy obydwie się głośno śmiać. Potem mama przyniosła
mi usmażone naleśniki i pocałowała w czoło. Jak zawsze musiała lecieć do pracy.Nie
miałam jej za złe, dzieki niej miałam zawsze to co chciałam. Tato był dobrym
ojcem jednak przez jego orientacje miałam ciężkie życie. Szykanowana przez
dzieciaki traciłam pewność siebie i grałam pustą blondynke. Zjadłam naleśniki i
poszłam pozmywać.W domu panował chaos.
Postanowiłam trochę posprzątać, co to za wysiłek dla wampirzycy?Minęła
nie cała godzina a ja posprzątałam cały dom.Spojrzałam na telefon i
przypomniało mi się że miałam zadzwonić do
Tylera. Przeszukiwałam telefon aby znaleźć jego numer, jednak na próżno.
Co jest? Pomyślałam, że sama musze się pofatygować do niego osobiście. Ubrałam
się w pierwsze lepsze ciuchy i wsiadłam
do swojego New Beattle i po kilku
minutach byłam pod domem Lockwoodów. Pewnym
krokiem kroczyłam w kierunku drzwi. Zapukałam a drzwi otworzyła mi pani
burmistrz.
-Witaj Caroline.
-Dzień Dobry-powiedziałam z głupawym uśmieszkiem. Nie wiem
dlaczego nie lubiłam pani Lockwood. Może dlatego że nie lubiła kiedy wymykałam
się wieczorami z sypialni jej syna?
-Co cię sprowadza?
-Ahh no tak przyszłam do Tylera.
-Caroline? Tylera nie ma. Wyjechał dwa tygodnie temu. Nie
pamiętasz?
Rozejrzała się czy nikt nas nie śledzi i zaprosila mnie do
środka.
-Chodź, musimy poważnie porozmawiać.
Pociągnęła mnie za rękę i usiadłyśmy w salonie.
-Caroline, jest coś o czym powinnam wiedzieć?
-Pani Lockwood, jest może coś o czym JA powinnam wiedzieć?-
powiedziałam lekko przerażona
-Nie żartuj sobie ze mnie, na pewno wiesz gdzie pojechał Tyler. Może mówił że dzisiaj
wraca?
-Nie pani burmistrz, dlaczego on wyjechał? Ja o niczym nie wiedziałam.
-Niech to szlak, nie masz z nim kontaktu?
-Oczywiście, że nie. Inaczej bym nie zawracała pani głowy.
-Oh Caroline ja nie wiem co robić jestem w rozsypce nikt go
nie widział. Ja dostalam tylko sms-a że
wyjechał połaczyć się ze stadem. Nadodatek mam go nie szukać.
-Wie pani co… ja
chyba musze iść. Dowiem się co Tylerem. Dowidzenia.
Wsiadłam do swojego auta i pojechałam do Grilla. Musiałam się porządnie napić.